"Jesteś córką jednego z członków rady wampirów."
"Twoim przeznaczeniem jest stać się tym, czym jest twój ojciec i brat."
"Teraz musisz skupić się na tym, co najważniejsze... na Harry'm."
Cholera. Dlaczego akurat na Harry'm? Czy to kolejne przeznaczenie? Za dużo tego, jak na jeden dzień.
Usiadłam wygodnie na swoim łóżku i zaczęłam, kolejny już raz, analizować dzisiejsze wydarzenia. W głowie najbardziej utkwiła mi scena, w której zielonooki zawzięcie upierał się, że nie pozwoli mi na przemianę. Ale dlaczego tak bardzo mu na tym zależy?
Nagle poczułam zimny powiew wiatru. Gęsia skórka pojawiła się na całym moim ciele, kiedy łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem. Oddech uwiązł mi w gardle i miałam wrażenie, że serce lada moment wypadnie z mojej klatki piersiowej. Chwilę później czyjeś ręce zostały ułożone na moich biodrach i ciepły oddech odbił się od skóry mojej szyi. Zjechałam wzrokiem w dół i dostrzegłam długie palce i czarny, wytatuowany krzyżyk.
-Dlaczego mnie tak straszysz? - wyszeptałam, uspokajając się. Harry zachichotał cicho.
-Przepraszam, Księżniczko. - wymamrotał, po czym jednym zwinnym ruchem podniósł moje ciało do góry i ułożył twarzą do siebie. Zdezorientowana, patrzyłam w jego oczy.
-Jak ty to... - zająknęłam się. Uśmiechnął się szeroko, ukazując dołeczki.
-Mam moc. - odpowiedział na moje niedokończone pytanie. Rozdziawiłam usta.
-M..moc? Jaką moc? - spytałam. Złapał moją dłoń, uspokajająco pocierając knykcie.
-Niewyobrażalna siła, to mój dar. - wyjaśnił. Przełknęłam ślinę, zjeżdżając wzrokiem na nasze splecione dłonie.
-Tylko ty masz dar? - wymamrotałam. Podniosłam głowę i napotkałam jego szmaragdowe tęczówki, które biły ciepłem i spokojem.
-Nie. - potrząsnął głową. -Każdy z nas ma jakiś dar. Moim jest siła, Liam przewiduje przyszłość, Niall razi prądem, Louis może sprawić ci ból za pomocą wzroku, a Zayn czyta w myślach. - tłumaczył. Serce biło mi jak oszalałe i nie mam pojęcia, dlaczego.
-Skoro.. Liam przewiduje przyszłość, to zapewne wiedział, że nadchodzę. - stwierdziłam szeptem. Harry pokiwał głową, potwierdzając moje słowa.
-Widział cię w wielu wizjach, ale nigdy nie miał stuprocentowej pewności. Wizja zmienia się, w zależności od podejmowanych decyzji. - powiedział. To by wyjaśniało, skąd wiedział, że jesteśmy rodzeństwem.
-A dziewczyny? One mają jakieś moce? - ciągnęłam dalej. Przyznam, że niektóre rzeczy bardzo mnie interesowały.
-Tak. - skinął głową. -Perrie włada żywiołami, Danielle potrafi wyczuć, czy ją okłamujesz, a Eleanor potrafi wywołać halucynacje. - mówił. -Ale ty... - zaciął się na moment.
-Co ja? - zerknęłam na niego lekko przerażona.
-Ty to wszystko hamujesz. Blokujesz nasze dary. Jedynie Liam widzi twoją przyszłość, a reszta... po prostu nie reagujesz na to, co robią. Moja siła też jest słaba. - odparł. Moje oczy szeroko się otwarły, a on zachichotał lekko.
-Czy... czy to możliwe, że ja... - jąkałam się. Bałam się to powiedzieć? Nie. Po prostu nie wiedziałam, jak ubrać to w słowa.
-Nie mam pojęcia, ale to możliwe. Okaże się, kiedy... kiedy zostaniesz przemieniona. - wydukał, a przepiękna zieleń jego tęczówek zmieniała kolor. Znów były czerwone...
-Dlaczego nie chcesz, bym była jedną z was? - wypaliłam. Popatrzył na mnie z bólem w oczach, a ja spoliczkowałam się w myślach.
-Bo nie chcę, żebyś cierpiała. - odparł. Szybko potrząsnęłam głową, łapiąc mocno jego dłoń.
-Skąd pomysł, że będę cierpieć? - spytałam, skanując jego twarz. Prychnął pod nosem, wstając na równe nogi.
-Wyobrażasz sobie, jaki to jest ból, kiedy twoje serce staje, a ciało zamarza? Wyobrażasz sobie, jak ciężko będzie ci powstrzymać pragnienie? Będziesz czuła żądzę mordu. Jedyne czego będziesz chciała, to krew. Będziesz w stanie zabić, żeby skosztować tego, co da ci siłę. - zakończył, oddychając szybko i głęboko. Przestraszona, podniosłam się z łóżka i niepewnym krokiem podążyłam w jego stronę.
-Harry... to i tak się stanie. To moje przeznaczenie. - mówiłam cicho. Jego dłonie były mocno zaciśnięte, a oczy raziły czerwonym kolorem.
-Wiem i to najbardziej mnie przeraża. - wymamrotał. Stałam metr przed nim, przyglądając mu się uważnie. Chwilę później przylgnęłam do jego torsu, co spotkało się z jego zdziwieniem, ale zaraz się rozluźnił. -Nawet nie wyobrażasz sobie, kim dla mnie jesteś. - wyszeptał, sprawiając, że moje ciało zastygło w miejscu. Zostawił czuły pocałunek na moim czole, gdy ja zdezorientowana w myślach powtarzałam w kółko jego słowa.
-K..kim dla ciebie jestem? - wydukałam. Odsunął mnie delikatnie od siebie i podniósł mój podbródek do góry. Czerwień zmieniła kolor na czerń. Kolejne zaskoczenie...
-Kimś cholernie ważnym, a nawet więcej. - wyszeptał, po czym zostawił szybki pocałunek na moich ustach i już go nie było. Kolejny podmuch wiatru owiał moje ciało, a w powietrzu unosił się zapach jego perfum.
-M..moc? Jaką moc? - spytałam. Złapał moją dłoń, uspokajająco pocierając knykcie.
-Niewyobrażalna siła, to mój dar. - wyjaśnił. Przełknęłam ślinę, zjeżdżając wzrokiem na nasze splecione dłonie.
-Tylko ty masz dar? - wymamrotałam. Podniosłam głowę i napotkałam jego szmaragdowe tęczówki, które biły ciepłem i spokojem.
-Nie. - potrząsnął głową. -Każdy z nas ma jakiś dar. Moim jest siła, Liam przewiduje przyszłość, Niall razi prądem, Louis może sprawić ci ból za pomocą wzroku, a Zayn czyta w myślach. - tłumaczył. Serce biło mi jak oszalałe i nie mam pojęcia, dlaczego.
-Skoro.. Liam przewiduje przyszłość, to zapewne wiedział, że nadchodzę. - stwierdziłam szeptem. Harry pokiwał głową, potwierdzając moje słowa.
-Widział cię w wielu wizjach, ale nigdy nie miał stuprocentowej pewności. Wizja zmienia się, w zależności od podejmowanych decyzji. - powiedział. To by wyjaśniało, skąd wiedział, że jesteśmy rodzeństwem.
-A dziewczyny? One mają jakieś moce? - ciągnęłam dalej. Przyznam, że niektóre rzeczy bardzo mnie interesowały.
-Tak. - skinął głową. -Perrie włada żywiołami, Danielle potrafi wyczuć, czy ją okłamujesz, a Eleanor potrafi wywołać halucynacje. - mówił. -Ale ty... - zaciął się na moment.
-Co ja? - zerknęłam na niego lekko przerażona.
-Ty to wszystko hamujesz. Blokujesz nasze dary. Jedynie Liam widzi twoją przyszłość, a reszta... po prostu nie reagujesz na to, co robią. Moja siła też jest słaba. - odparł. Moje oczy szeroko się otwarły, a on zachichotał lekko.
-Czy... czy to możliwe, że ja... - jąkałam się. Bałam się to powiedzieć? Nie. Po prostu nie wiedziałam, jak ubrać to w słowa.
-Nie mam pojęcia, ale to możliwe. Okaże się, kiedy... kiedy zostaniesz przemieniona. - wydukał, a przepiękna zieleń jego tęczówek zmieniała kolor. Znów były czerwone...
-Dlaczego nie chcesz, bym była jedną z was? - wypaliłam. Popatrzył na mnie z bólem w oczach, a ja spoliczkowałam się w myślach.
-Bo nie chcę, żebyś cierpiała. - odparł. Szybko potrząsnęłam głową, łapiąc mocno jego dłoń.
-Skąd pomysł, że będę cierpieć? - spytałam, skanując jego twarz. Prychnął pod nosem, wstając na równe nogi.
-Wyobrażasz sobie, jaki to jest ból, kiedy twoje serce staje, a ciało zamarza? Wyobrażasz sobie, jak ciężko będzie ci powstrzymać pragnienie? Będziesz czuła żądzę mordu. Jedyne czego będziesz chciała, to krew. Będziesz w stanie zabić, żeby skosztować tego, co da ci siłę. - zakończył, oddychając szybko i głęboko. Przestraszona, podniosłam się z łóżka i niepewnym krokiem podążyłam w jego stronę.
-Harry... to i tak się stanie. To moje przeznaczenie. - mówiłam cicho. Jego dłonie były mocno zaciśnięte, a oczy raziły czerwonym kolorem.
-Wiem i to najbardziej mnie przeraża. - wymamrotał. Stałam metr przed nim, przyglądając mu się uważnie. Chwilę później przylgnęłam do jego torsu, co spotkało się z jego zdziwieniem, ale zaraz się rozluźnił. -Nawet nie wyobrażasz sobie, kim dla mnie jesteś. - wyszeptał, sprawiając, że moje ciało zastygło w miejscu. Zostawił czuły pocałunek na moim czole, gdy ja zdezorientowana w myślach powtarzałam w kółko jego słowa.
-K..kim dla ciebie jestem? - wydukałam. Odsunął mnie delikatnie od siebie i podniósł mój podbródek do góry. Czerwień zmieniła kolor na czerń. Kolejne zaskoczenie...
-Kimś cholernie ważnym, a nawet więcej. - wyszeptał, po czym zostawił szybki pocałunek na moich ustach i już go nie było. Kolejny podmuch wiatru owiał moje ciało, a w powietrzu unosił się zapach jego perfum.
~*~
Telefon zaczął wibrować gdzieś koło mojej głowy, powoli i stopniowo wybudzając mnie z błogiego snu.
-Shh.. zamknij się. - mówiłam, łudząc się, że ten piekielny sprzęt w końcu ucichnie. Tak się jednak nie stało. Do tego doszło jeszcze głośne dobijanie się do drzwi mojego domu. Warknęłam rozdrażniona i podniosłam się na łokciach, otwierając oczy. Komórka w dalszym ciągu dawała o sobie znać. Wzięłam ją do rąk, a kiedy zobaczyłam, kto dzwoni, natychmiast usiadłam prosto. -Słucham? - odebrałam szybko, zastanawiając się, czy jest szansa, że zapomniałam o jakimś wywiadzie lub występie.
-Nareszcie! Dzwonimy i dzwonimy. - usłyszałam, już znudzony, głos Liam'a.
-Coś się stało? - spytałam, ziewając lekko.
-Wpuść nas, to wszystko ci opowiemy. - odparł, po czym szybko się rozłączył. Z małym oporem, stanęłam na równe nogi i zarzucając bluzę na ramiona, poczłapałam do korytarza. W połowie drogi mogłam już usłyszeć głośny śmiech Niall'a oraz przekomarzanie się Harry'ego i Louis'a. Pokręciłam głową z dezaprobatą i przyciągnęłam drewnianą powłokę w swoją stronę.
-Ty jeszcze w piżamie?! Pakuj się i jedziemy! - krzyknął zadowolony Zayn. Chwilę zajęło mi zrozumienie jego słów.
-Co? Gdzie jedziemy? Po co? - pytałam, patrząc na nich, jak na debili.
-Po prostu zabierz najpotrzebniejsze rzeczy i chodź. - tym razem odezwał się Harry i uśmiechnął się tak, jak tylko on umie.
-Ale ja chcę spać. - jęknęłam, odwracając się na pięcie. Chwilę później poczułam, jak czyjeś dłonie lądują na mojej talii.
-Nie marudź. - szepnął, a jego ciepły oddech odbił się od skóry mojej szyi, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
-Powiesz mi, gdzie mnie zabieracie? - spytałam z nutką nadziei w głosie. Stanęliśmy przy moim łóżku, a Harry cmoknął moje usta.
-Nie. - wyszczerzył się i usiadł na materacu. -Diana, Skarbie, pakuj się, bo musimy być na lotnisku za 30 minut. - pośpieszał mnie. Słysząc słowo "lotnisko", stanęłam, jak wryta.
-Lecimy gdzieś?! -pisnęłam. Uśmiechnął się znowu, ukazując swoje słodkie dołeczki.
-Wszystkiego dowiesz się na miejscu. - obiecał. Westchnęłam głośno i zabierając pierwsze, lepsze ciuchy, popędziłam do toalety.
Kiedy wyszłam, moja walizka była już spakowana, co lekko mnie zdziwiło.
-Co tam włożyłeś? - spytałam, zwracając się do zielonookiego. Wzruszył ramionami, uśmiechają się szeroko.
-Masz seksowną bieliznę, tak w ogóle. - palnął. Oblałam się rumieńcem i szybko spuściłam głowę, zasłaniając twarz włosami.
-Zamknij się. - wymamrotałam. Zachichotał melodyjne, po czym zabrał walizkę i przepuścił mnie w drzwiach. Posłusznie wyszłam na korytarz, gdzie słyszałam głośny śmiech reszty.
-Zejdziecie w końcu na dół, czy nie?! - wrzasnął Louis, który pojawił się w holu.
-Już idziemy. - powiedział Harry, obejmując mnie jedną ręką. Ciepło rozlało się po całym moim ciele. Co się, do cholery jasnej, ze mną dzieje?
-Gołąbeczki. - zagruchał Zayn, a na moich policzkach znów pojawiła się czerwień. Harry pokręcił głową z dezaprobatą i walnął go lekko w ramię.
-To co? - spytał Niall, coś przeżuwając. -Jedziemy? -uśmiechał się, pocierając ręce.
-Jedziemy. - przytaknęli chórem. Ja tylko skinęłam głową i w towarzystwie Harry'ego, zamknęłam mieszkanie na cztery spusty, po czym wsiadłam do czarnego busa.
*Harry's P.O.V*
Siedziała obok mnie i oglądała widoki za oknem. Co chwilę albo wzdychała, albo bawiła się swoimi palcami. Do tego, cały czas wierciła się nie spokojnie.
Złapałem jej podbródek i przekręciłem w swoją stronę tak, że parzyła prosto w moje oczy.
-Wszystko w porządku? - wyszeptałem. Zatrzepotała rzęsami i niepewnie pokiwała głową. Przejechałem kciukiem po jej policzku, po czym szybko i delikatnie musnąłem jej usta, co trochę ją zdziwiło.
-Co.. co miałeś na myśli, mówiąc wczoraj, że jestem dla ciebie kimś cholernie ważnym? - wyszeptała, jakby bała się, że ktoś może ją usłyszeć. Położyła się nagle, układając głowę na moich kolanach. Uśmiechnąłem się do niej lekko i bawiłem się kosmykami jej włosów.-Miałem na myśli to, że nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził. - odparłem zgodnie z prawdą. Wziąłem głęboki wdech. Muszę jej to w końcu wyznać. -Diana.. - zaciąłem się na moment. Patrzyłem w piękny błękit jej oczu, zatracając się w nim. -Kiedy tylko zobaczyłem cię po raz pierwszy, wiedziałem, że to na ciebie czekałem tak cholernie długo, a świadomość, że mógłbym cię stracić, doprowadza mnie do szału. - mówiłem, a kiedy zorientowałem się, że nie bardzo rozumie, o co mi chodzi, westchnąłem. -Ty jesteś powodem, dla którego ja istnieję. Ty sprawisz, że moje popieprzone życie będzie idealne, bo to TY jesteś idealna. Idealna, dla mnie. - w jej oczach dostrzegłem małe łzy, więc natychmiast posadziłem ją sobie na kolanach. -Ktoś by powiedział, że wampir, taka zimna i bezduszna istota jak ja nie ma uczuć i nie potrafi kochać. Pomylił by się, bo ja kocham. Kocham ciebie. - szepnąłem, ocierając jedną łzę, która spłynęła po jej różowym policzku. -Nie wiem, co ty czujesz do mnie, ale mam wielką nadzieję, że kiedyś odwzajemnisz moje uczucia. I przysięgam, że zrobię wszystko, by tak się stało. - dodałem. Dziewczyna bez zbędnych słów przylgnęła do mojego torsu. -Shh... - mruczałem, uspokajająco pocierając jej plecy. Ucałowałem czubek jej głowy i zacząłem cicho nucić do jej ucha.
"You'll never love yoursel half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you, ohh...
I've never let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things..."
~*~
-Diana.. - szepnąłem, gładząc jej policzek. -Księżniczko, musimy wysiadać. - uśmiechnąłem się, kiedy otwarła jedno oko. Zaczęła mamrotać coś pod nosem, ale podniosła się do pozycji siedzącej. -Wyspałaś się? - spytałem, kiedy wysiadaliśmy z busa. Rozległ się dźwięk i blask fleszy.
-Nie i cholera jasna. - syknęła przez zaciśnięte zęby. Zabrałem swoją torbę, a kiedy widziałem, że ona zrobiła to samo, pewnie złapałem jej dłoń i ruszyliśmy do wejścia. -Harry, będą z tego kłopoty. - mówiła cicho.
-Nie obchodzi mnie to. Niech myślą, co chcą. - odparłem tylko, po czym dalej szedłem przed siebie.
-Harry! Harry, uśmiechnij się!
-Harry! Ty i Diana jesteście razem?!
-Diana! Łączy was coś poza pracą?!
-Diana! Pięknie wyglądasz, uśmiechnij się!
-Zayn! Perrie będzie w Nowym Jorku?!
-Louis! Jedno zdjęcie!
-Liam! Niall!
-Harry! Ty i Diana jesteście razem?!
-Diana! Łączy was coś poza pracą?!
-Diana! Pięknie wyglądasz, uśmiechnij się!
-Zayn! Perrie będzie w Nowym Jorku?!
-Louis! Jedno zdjęcie!
-Liam! Niall!
Krzyczeli jeden przez drugiego, jakbyśmy byli na jakiejś loterii. Zasłaniając Dianę, weszliśmy na lotnisko, a potem prosto do odprawy.
-Czyli lecimy do Nowego Jorku? - spytała z lekkim uśmiechem, kiedy byliśmy już w miarę bezpieczni.
-Tak. - mruknąłem i pocałowałem jej policzek, dzięki czemu zarumieniła się lekko. Chciałem to zrobić znowu, ale odepchnęła mnie lekko.
-Pamiętaj, że oni wciąż tam są. - szepnęła i ruchem głowy wskazała na fotoreporterów. Westchnąłem zirytowany.
-Zawsze będą. Nigdy nie dają spokoju, a już na pewno nie dadzą nam go teraz, kiedy widzieli, że lecisz z nami. - powiedziałem. Diana skrzywiła się lekko.
-Cały czas będziemy ich mieli na ogonie? -spytała, przegryzając nerwowo wargę. Zachichotałem lekko i przytuliłem ją do siebie.
-Jesteś strasznie słodka. - szepnąłem i kolejny już raz, musnąłem jej usta. Nie będę się z tym krył. Prędzej, czy później i tak wyszło by to na jaw.
@luv_myy_harreh
-Cały czas będziemy ich mieli na ogonie? -spytała, przegryzając nerwowo wargę. Zachichotałem lekko i przytuliłem ją do siebie.
-Jesteś strasznie słodka. - szepnąłem i kolejny już raz, musnąłem jej usta. Nie będę się z tym krył. Prędzej, czy później i tak wyszło by to na jaw.
*Diana's P.O.V*
Po mojej głowie cały czas krążyły słowa Harry'ego. Boże, zawsze tak bardzo chciałam to usłyszeć, ale teraz nie wiem, co mam o tym myśleć. On jest wampirem i na to wygląda, że ja jestem mu przeznaczona. Czemu wszystko jest aż tak bardzo skomplikowane? Będę musiała pogadać z Zoe, jak tylko wrócimy.
-Skarbie, słuchasz mnie w ogóle? - spytał Harry, lekko trącając moje ramię, przez co zeszłam na ziemię.
-Przepraszam cię, zamyśliłam się. - mruknęłam, patrząc w jego zielone oczy. Jakim cudem, tak piękny odcień potrafi zmienić się w ciągu kilku sekund?
-O czym myślisz? - mruknął, łapiąc moją dłoń i splatając nasze palce.
-O tym, co powiedziałeś mi w samochodzie. - odparłam cicho. -Czy to znaczy, że jesteśmy sobie przeznaczeni? - zadałam pytanie, bez przemyślenia tego. Zachichotał słodko, powodując u mnie uśmiech.
-Nie mam pojęcia, ale wiem, że ty jesteś przeznaczona mnie. - odpowiedział, zakładając jeden kosmyk moich włosów za ucho. -Jesteś dla mnie, jak narkotyk... Moja własna odmiana heroiny... - wyszeptał, wywołując dreszcze na całym moim ciele.
------------------------------------------
Witam Was! x
Ojć, strasznie szybko się dzieje i mam nadzieję, że nie za szybko. :)
Ten rozdział wyszedł jakiś taki do dupy, ale no nic.
Myślę, że mi wybaczycie, a jeśli nie, to smutno. :c
Przepraszam w ogóle za taką długą przerwę, ale coś nie mogłam zebrać się w sobie.
Czuję, że będzie brak weny. -,-
Ps. dodałam zakładkę "Fabuła" jeśli jesteście zainteresowanie :3
Ps. dodałam zakładkę "Fabuła" jeśli jesteście zainteresowanie :3
Okej, nie przedłużając :
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, KOCHANI MOI!
SPEŁNIENIA MARZEŃ, SPOTKANIA IDOLI, MIŁOŚCI I RADOŚCI.
WIERZCIE W SIEBIE I NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE.
Kocham Was. <3