środa, 29 stycznia 2014

Chapter nine.

*Harry's P.O.V*

Starałem się nie panikować i po części mi to wychodziło, ale problemem była świadomość, że w Nowym Jorku też są wampiry. I zapewne już wiedzą. Dlatego, zawsze, kiedy opuszczaliśmy hotel, zabieraliśmy ze sobą kilku zaufanych ochroniarzy. Wiedzieli o nas. Sami byli istotami nie z tej ziemi, więc łatwiej im było nas ochronić. 
-Gotowa? - spytałem, opierając się o framugę drzwi prowadzących do łazienki. Diana stała przed lustrem, idealnie podkreślając rzęsy. 
-Jeszcze chwilę. - rzuciła. Zaśmiałem się, kręcąc głową z dezaprobatą. Podszedłem bliżej, kładąc dłonie na biodrach dziewczyny i złożyłem mokry pocałunek na odkrytej skórze ramienia. 
-Wiesz, że jesteś piękna bez makijażu? - spytałem, trącąc nosem o jej szyję, gdzie od razu pojawiła się gęsia skórka. 
-Przestań mnie rozpraszać. - mruknęła ostro, ale zaraz w odbiciu zobaczyłem jej piękny uśmiech. 
-Kocham cię. - szepnąłem. Powtarzałem jej to w kółko. Obiecałem sobie, że będę czekał. Tak długo, aż w końcu usłyszę to samo z jej ust. 
Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy mocno ją przytuliłem. Lubiłem czuć, że jest przy mnie. Żadna kobieta jeszcze nigdy tak bardzo nie zawróciła mi w głowie. A miałem ich wiele. 
-Gotowa. - oznajmiła, po czym szybko odwróciła się twarzą do mnie, by chwilę później złożyć na moich ustach krótki pocałunek. Chciała szybko się odsunąć, ale niestety miałem inne plany. Chwyciłem ją w pasie, unosząc lekko do góry, dzięki czemu usiadła na kancie umywalki. Wpiłem się w jej usta, a ona wplątała palce w moje loki, masując skórę głowy. Mruknąłem z zadowolenia, co wywołało u niej uśmiech. 
-Długo jesz... ops. - usłyszałem rozbawiony głos za sobą. Z oporem odsunąłem się od Diany, odwracając głowę. W drzwiach stał zadowolony Niall. 
-Czego? - spytałem, nie ukrywając rozdrażnienia. Irlandczyk od razu spoważniał.
-Jezu, stary, bez spiny. Chciałem tylko spytać, czy idziecie. - wytłumaczył, unosząc ręce w obronnym geście. Westchnąłem poirytowany, stawiając zarumienioną brunetkę na ziemi. 
-Już idziemy. - oznajmiłem. Skinął głową i zaraz go nie było. Swój wzrok przeniosłem z powrotem na dziewczynę. -Poszedł sobie. - mruknąłem, całując ją w głowę. Podniosła ją chwilę później, by na mnie spojrzeć. Na jej policzkach widniały pokaźne rumieńce. Musnąłem jej usta ostatni raz, po czym chwyciłem za rękę i wyciągnąłem z pokoju. 
-Już myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziecie. - jęknął Louis, podnosząc się z kanapy.
-No to, niespodzianka. - wypaliłem, wywracając oczami. Machnął ręką i ruszył do wyjścia.
Tak jak się spodziewaliśmy, przed hotelem była masa fotoreporterów, z których połowa nie była ludźmi. Skąd to wiedziałem? Zapach.
Otoczeni przez ochroniarzy, wyszliśmy z budynku. Trzymałem dłoń Diany, nie puszczając nawet na sekundę.
-Harry! - pisk dotarł do moich uszu. Odwróciłem głowę i ujrzałem młodą dziewczynę. Jej oczy były zaszklone, a na twarzy piękny, szeroki uśmiech. Ukazałem swoje zęby, zatrzymując się.
-Stój obok mnie. - rzuciłem w kierunku swojej dziewczyny, po czym podszedłem do nastolatki. Kiedy tylko złapałem długopis, który wystawiała w moją stronę, po jej policzku spłynęło kilka łez. -Nie płacz, Aniołku. - wymamrotałem, obejmując ją.
-Dziękuję, kocham cię. - szepnęła, a kiedy się odsunąłem, rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Ja również cię kocham. - powiedziałem, składając dla niej autograf na kartce, by chwilę później jej go podać i zostać popchniętym przez jednego z ochroniarzy. Warknąłem poirytowany, ale nic nie powiedziałem.
Odgłosy robionych zdjęć sprawiały, iż miałem ochotę wrócić do pokoju i spędzić tam cały dzień. Niestety, obowiązki wzywały.

*Diana's P.O.V*

Stojąc obok Harry'ego, przyglądałam mu się uważnie. Czułam się dziwnie. Miałam wrażenie, że jestem obserwowana. W sumie, to prawda, ale nie chodziło o to. Czułam się tak, jakbym zaraz miała zostać porwana. I wtedy zdałam sobie sprawę, dlaczego. 
-Bądź ostrożna. - szepnął ktoś, przechodząc obok mnie. Te dwa słowa dosłownie mną wstrząsnęły. Raptownie złapałam dłoń Harry'ego, dając mu znak, że chcę stamtąd iść. Odwrócił głowę, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. 
-Co się stało? - spytał, przyglądając mi się. Potrząsnęłam głową, prosząc niemo, byśmy wsiedli do samochodu. Zgodził się na to. Pożegnał się szybko, a po chwili już byliśmy w drodze do studia.
-Powiesz mi teraz, o co chodziło? - Harry złapał moją dłoń, sprowadzając mnie tym samym na ziemię. Uporczywie wpatrywałam się w widoki za oknem, ignorując jego pytanie. Gdybym powiedziała, że nie byłam przerażona, skłamałabym. Byłam cholernie przerażona. A wszystko to podjudzało echo odbijające się w mojej głowie :

Bądź ostrożna. Bądź ostrożna. Bądź ostrożna.

Zagryzłam wargę, powstrzymując łzy cisnące się do oczu. Harry ścisnął mocniej moją dłoń, a ja nie czekając dłużej, wtuliłam się w jego ciało, dając upust emocjom. Cichy szloch wydobył się z moich ust. 
-Diana.. Skarbie.. - zielonooki szeptał, składając czułego całusa na moim czole. W sumie, to nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Bałam się, to pewne. -Wszystko będzie dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi, słyszysz? - z łatwością odsunął mnie od siebie, podnosząc mój podbródek. Spojrzałam w jego poczerniałe oczy. 
-On powiedział, żebym była ostrożna.. kto to był? - spytałam, jąkając się. Chłopak westchnął, sadzając mnie na swoich kolanach. 
-To prawdopodobnie był posłaniec twojego taty. - odparł spokojnie, zakładając pasmo moich włosów za ucho. Zesztywniałam.
-J..jak to posłaniec mojego taty? - wydukałam, a moje ręce zaczęły drżeć. 
-Twój ojciec jest przewodniczącym Rady Wampirów. Nie wie, że jesteś jego córką, ale podejrzewa, że wiesz o nas. - tłumaczył. Moje serce biło coraz szybciej. -Liam planuje jechać do Włoch w przyszłym tygodniu. - dodał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. 
-Po co do Włoch? - spytałam, odgarniając jednego zagubionego loka z jego czoła. 
-Powiedzieć mu, że cię odnalazł. - powiedział, uśmiechając się lekko. Dłonią otarł moje policzki, a ja przymknęłam oczy, pod wpływem jego dotyku. Zachichotał cicho. Nic nie powiedziałam, tylko znowu się w niego wtuliłam.

~*~

Przyznam, że byłam zmęczona. Właśnie wróciliśmy do hotelu. Niby nic nie robiłam, ale spędziłam w studio 12 godzin. 
-Dobranoc wszystkim. Jeśli obudzicie mnie przed 8, pozabijam was. - ostrzegł Niall, ledwo przebierając nogami. 
-A ja mu pomogę. - dodał Louis i zniknął w swojej sypialni. 
-Pobudka o 9 i żadnego gadania. - zarządził Liam. Przewróciłam oczami. 
-Ty na prawdę jesteś taki, jak mówią. - zauważyłam, chichocząc cicho. Zmrużył na mnie oczy, wyginając kąciki ust ku górze. 
-Cisza. - mruknął, po czym zamknął się w swoim pokoju. Westchnęłam, zdejmując szpilki. Czegoś mi brakowało. Okręciłam się wokół własnej osi, szukając wzrokiem kędzierzawego chłopaka.
-Harry? - odezwałam się. Nic. Jakby wyparował. Cała reszta już pewnie leżała w swoich łóżkach, a ten zniknął. -To nie jest śmieszne. - powiedziałam, czując budujący strach. Powoli i na palcach skierowałam się do naszej sypialni. Oglądałam się na wszystkie strony, jakby to miało coś pomóc. 
Ostrożnie pchnęłam drzwi, wychylając głowę poza nie. Światło było zgaszone, więc to tylko podjudzało mój strach.
-Bu. - usłyszałam koło swojego ucha. Pisnęłam dość głośno, podskakując. Melodyjny śmiech wydostał się z ust Harry'ego. Odwróciłam się w jego stronę i pięściami zaczęłam okładać go po klatce piersiowej.
-Zwariowałeś?! - piszczałam, oddychając szybko. -Chcesz, żebym zeszła na zawał? - spytałam, a ten przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Jesteś słodka. - zamruczał i chwytając mnie w pasie, uniósł do góry po to, by za chwilę ułożyć na łóżku. Moja prawa ręką wciąż znajdowała się w okolicach serca. Cholera, biło, jak oszalałe.
-A ty jesteś głupi. - fuknęłam. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki i ukucnął przed moimi kolanami.
-Idę szybko pod prysznic. - oznajmił, zakładając kosmyk moich włosów za ucho. -Będziesz tutaj, kiedy wrócę? - spytał, a ja wywróciłam oczami.
-Oczywiście, że tak. - palnęłam. Podniósł się na równe nogi, a po chwili pochylił się lekko do przodu i złożył na moim czole czuły pocałunek.
-Kocham cię. - mruknął, po czym odszedł w kierunku łazienki. Tak bardzo chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale... nie byłam pewna. Wiem, że on mówił to szczerze. Iskierki w jego oczach udowadniały to w każdym stopniu.
Zdjęłam marynarkę z ramion i położyłam się na miękkim materacu. "Kocham cię" - to tak pięknie brzmiało w jego ustach. Zawsze, kiedy go widzę, czuję ciepło na sercu. Kiedy się uśmiecha, moje tętno przyśpiesza. A kiedy patrzy w moje oczy, rozpływam się. Czy to można nazwać miłością?
Nagle, wielkie dłonie wylądowały na moich biodrach. Uśmiechnęłam się mimowolnie, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę.
-O czym myślisz? - spytał cicho, kładąc się obok mnie. Jego piękne szmaragdowe tęczówki wlepione były w moją twarz.
-O tobie. - szepnęłam, przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze.
-Powiedz mi, jak to możliwe? - palnął nagle, kompletnie zbijając mnie z tropu.
-Co takiego? - zmarszczyłam nos, a on zachichotał.
-To, że tak cudowna kobieta jest przeznaczona takiej bestii, jak ja. - odparł poważnym tonem. I wtedy poczułam malutkie ukłucie w klatce piersiowej. Usiadłam, nie spuszczając z niego wzroku.
-Nie jesteś bestią. - pokręciłam głową. -Jesteś wspaniałą istotą. Co z tego, że czasami masz swoje wybuchy? To normalne. - zatrzymałam się na moment. -Dla mnie jesteś idealny. - wyszeptałam, czując jak mały ciężar spada z moich ramion. Ale Harry nic nie powiedział. Patrzył tylko na mnie, przełykając ślinę. Oblizał swoje różowe wargi po to, by chwilę później złączyć je z moimi. Posadził mnie na swoich kolanach, dzięki czemu rozwarłam usta, a on od razu to wykorzystał. Wplątałam palce w jego loki, delikatnie masując skórę głowy. Jego dłonie wylądowały pod moją koszulką, wywołując na ciele gęsią skórkę.
Jednak w porę się opamiętał i odsunął od siebie, opierając się czołem o moje.
-Kocham cię. - powiedział, patrząc w moje oczy. Zagryzłam dolną wargę.
-T..też cię kocham. - wydukałam, mając nadzieję, że nie robię źle.

---------------------------------------------

Dzień dobry! :)
Udało mi się dokończyć rozdział.
Co myślicie? 
Nie za szybko to wszystko?

Tak w ogóle, dziękuję za 20 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
sjbiuasjdbosaujbosad *o*
Jesteście cudowni <3


FSJBAOFASJBFOASUFBOSA <3
On jest tak bardzo idealny...

Aha! I widzicie nowy szablon? 
Cudowny, nie? ;3 
Zrobiła go @Birden004.
Jest świetna! 

I mała prośba..
Jeśli zmieniacie username na tt, poinformujcie o tym, ok? :) 
Dzięki. x

Cóż...
Czekam na szczere opinie :)
Kocham Was. xx
@hazzsunshine


wtorek, 7 stycznia 2014

Chapter eight.

Głos stewardessy wybudził mnie ze snu. Otwarłam oczy, dostrzegając szmaragdowe tęczówki i przepiękny uśmiech mojego chło... Harry'ego.
-Harry.. - zaczęłam niepewnie, błądząc wzrokiem po jego idealnych rysach.
-Tak? - odezwał się, łapiąc moją dłoń. Przełknęłam ślinę. Cholera...
-Czy my.. no wiesz.. jesteśmy razem? - wydukałam. Nic nie powiedział. Złapał mój policzek, pochylając się do przodu i dotknął swoimi ustami moich, po czym językiem przejechał po mojej dolnej wardze. Mruknęłam, przyciągając go do siebie i pogłębiając pocałunek. Uśmiechnął się, muskając moje usta ostatni raz, po czym odsunął się.
-Taka odpowiedź wystarczy? - spytał, łapiąc oddech. Oblizałam wargi, potakując.
-Coś przegapiłem? - Niall, pojawił się obok nas z paczką chrupek. Niespodziewanie oblałam się rumieńcem. Harry zachichotał, a ja schowałam twarz w zagłębieniu między jego szyją, a ramieniem.
-Nie. - zielonooki potrząsnął głową, zaprzeczając.
-Coś musi być na rzeczy, skoro Diana się zawstydziła. - zaśmiał się, a ja miałam ochotę go walnąć. Westchnęłam, dając znać Harry'emu, żeby go spławił.
-Nic, Niall. Idź usiądź, bo zaraz lądujemy. - rozkazał twardo. Irlandczyk jęknął, a po chwili usłyszałam, że się oddala. -Poszedł. - brunet szepnął do mojego ucha, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Podniosłam głowę, uśmiechając się lekko.
-Proszę zapiąć pasy, podchodzimy do lądowania. - w głośnikach zabrzmiał głos pilota. Spełniłam rozkaz, a Harry splótł nasze palce, pocierając moje knykcie.
-Po co w ogóle tu przyjechaliśmy? - spytałam, zerkając na niego.
-Kręcimy 1DDay, pamiętasz? - odpowiedział pytaniem. Wytrzeszczyłam oczy, a na jego usta wpłynął szeroki i powalający, każdą kobietę, uśmiech.
-Kompletnie zapomniałam! - jęknęłam, waląc się otwartą dłonią w czoło.
-No to już wiesz. - cmoknął mnie w policzek. Lekkie turbulencje sprawiły, że mocniej ścisnęłam rękę lokowatego. Zaśmiał się cicho, ale nic nie mówił.
Poczułam, jak podwozie odbija się od asfaltu. Samolot posuwał się po pasie startowym, stopniowo zwalniając swoją prędkość.
-Dziękujemy za wspólną podróż i życzymy miłego pobytu. - ciepły głos stewardessy odbił się kilka razy w mojej głowie, kiedy widok za oknem przestał się ruszać. Oblizując usta, puściłam zimną dłoń Harry'ego i odpięłam swój pas. Chłopak uśmiechnął się do mnie, kiedy stanęłam na równe nogi, przygotowując się do opuszczenia samolotu.
-Jak tam? - ni stąd ni zowąd, obok mnie pojawił się roześmiany Louis.
-W porządku. - odparłam, unosząc kąciki ust do góry. Poczochrał mi włosy, po czym zbiegł po schodkach, jak poparzony.
-Zabiję go. - warknęłam, poprawiając fryzurę.
-Lou, nie masz życia! - wydarł się Zayn, stając za mną. -O, cześć. - palnął, szczerząc się głupkowato.
Pokręciłam głową z dezaprobatą, wychodząc na świeże powietrze. Odetchnęłam głębiej, rozkoszując się słońcem.
-Nie! Zostaw, Liam! Cholera! To moje chrupki! - piszczał Niall. Mój brat wystrzelił obok mnie, jak torpeda, a blondyn pobiegł za nim.
-Żyję wśród debili... - wymamrotałam sama do siebie. Znajome, długie ramiona owinęły się wokół mojej tali.
-Czuję się urażony. - szepnął Harry do mojego ucha, lekko przygryzając jego płatek. Prychnęłam pod nosem, strzepując jego ręce z mojego ciała i ruszyłam przed siebie, figlarnie kręcąc biodrami, dzięki czemu zaśmiał się cicho.

~*~

-Czyś ty oszalał?! - krzyknęłam, stojąc na środku wielkiego penthouse'u. Moje oczy kilkakrotnie zwiększyły swój rozmiar, widząc luksusowy wystrój. -To musiało kosztować majątek! - wyrzuciłam ręce w powietrze, posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie. 
-Stać mnie na to, Diana. - wzruszył ramionami, po czym położył swoje dłonie na moich biodrach, próbując załagodzić sytuację. Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam wzrok, bo byłam pewna, że piękna zieleń jego tęczówek sprawi, iż moja złość przejdzie. 
-Nie chcę, żebyś wydawał na mnie pieniądze. - wymamrotałam. Chwycił mój podbródek i siłą zmusił mnie, bym na niego spojrzała. Przejechał swoim kciukiem po linii mojej szczęki, a chwilę później złożył mokry pocałunek na moich ustach. 
-Nie kłóć się ze mną, bo i tak będę to robił. - oznajmił Harry, a ja fuknęłam pod nosem. Odepchnęłam go, ruszając w głąb mieszkania. Stanęłam, jak wryta, patrząc przez wielkie okno, z którego widok rozpościerał się na centrum Nowego Jorku. 
-Jest pięknie, na prawdę, ale nie chcę cię wykorzystywać. - powiedziałam całkiem poważnie, patrząc na niego. Westchnął poirytowany i podszedł do mnie. Chyba go zdenerwowałam, bo jego tęczówki stały się czerwone.
-Czemu jesteś taka uparta? - warknął. Cholera, ja go wkurwiłam.
-J..ja.. - jąkałam się, robiąc krok w tył. Podniósł dłoń, a ja zadrżałam, zaciskając powieki.
-C..co to było? - wydukał, przerażonym głosem. Ostrożnie otwarłam oczy i znów zobaczyłam tego pięknego mężczyznę. Jego szmaragdowe tęczówki i łagodne rysy twarzy.
-My..myślałam, że chcesz mnie uderzyć. - wymamrotałam. Cisza. -Harry... - zaczęłam, ale przerwał mi.
-Nie, nie! - krzyknął, odwracając się na pięcie. Wplątał swoje palce w czekoladowe logi, pociągając za nie mocno. Torba, którą chwilę wcześniej położył na podłodze, została kopnięta z wielką siłą, dzięki czemu wylądowała w koncie pokoju. Jego dłonie mocno zacisnęły się w pięści, a mięśnie widocznie napięły. Oddychał głęboko. -Przepraszam cię, ja... ja nie chciałem cię uderzyć.. ja... nie mógłbym. - mówił i spojrzał na mnie z żalem w oczach. -Przepraszam cię, kochanie. Nigdy nie podniósłbym na ciebie ręki. - wyszeptał. Zrobił niepewny krok w moją stroną, a ja, niewiele myśląc, szybko pokonałam dzielący nas dystans, dosłownie wpadając w jego ramiona. Objął mnie mocno, całując moje czoło. -Przepraszam... przepraszam... - powtarzał w kółko.
-Już w porządku. - szepnęłam. Próbował mnie od siebie odsunąć, ale za nic nie chciałam go puścić. -Nie. - jęknęłam, kiedy podjął kolejną próbę. Westchnął i wziął mnie na ręce, niosąc przez cały apartament.
Stanął przed wielkimi drzwiami, po czym pchnął je nogą, wchodząc do środka. Bez słowa ułożył mnie na wielkim, miękkim łóżku, by po chwili zdjąć buty i przykryć nas kocem.
-Przepraszam. - szepnął, składając pocałunek na mojej skroni. Walnęłam go w ramię, a on zachichotał cicho. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, próbując wyłapać bicie serca. Nic. Żadnych oznak potwierdzających, że żyje, ale przecież się porusza, funkcjonuje tak samo, jak ja. To cholernie piękna istota, której jestem przeznaczona, co dalej do mnie nie dociera. Nie wiem, czy mam takiego farta w życiu, czy rzeczywiście kiedyś stanę się jedną z nich. Nie wiem, ale boję się. Boję się, że kiedyś się obudzę, a to wszystko okaże się snem.
Z jednej strony, chłopcy mnie przerażają, a z drugiej, są dla mnie ważni. Zachowują się normalnie, ale mają też swoją czarną stronę. Myślę, że umiałabym temu zapobiec, tylko jeszcze nie wiem, jak. Nie wiem, ale się dowiem.

*Harry's P.O.V*

Taka sytuacja zdarzyła się już kilka razy, ale nigdy nie powinna mieć miejsca, jeśli chodzi o Dianę. Nienawidzę siebie za to, że widziała mnie takiego. Nigdy nie pogodzę się z myślą, że się mnie boi. Mimo jej potwierdzeń, że wszystko jest w porządku, ja wiem, że jest całkiem inaczej. Wiem, że jest przerażona i roztrzęsiona. Żałuję, cholernie żałuję, że podniosłem na nią głos. Jest moim wszystkim.. Nie mogę jej stracić. Nie potrafiłbym bez niej istnieć. Jest moim narkotykiem. Godzina bez niej, jest wiecznością. To moja księżniczka, której nie pozwolę skrzywdzić. Nie teraz, kiedy wiem, ile dla mnie znaczy.
Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w miarowym tempie. Uśmiechnąłem się na ten widok i starałem się delikatnie rozplątać nasze nogi.
-Harry, co ty robisz? - wymamrotała, otwierając jedno oko.
-Śpij. - szepnąłem, całując ją lekko. Mlasnęła językiem, po czym ułożyła się wygodnie i znów zasnęła. Zszedłem z wygodnego łóżka z zamiarem pójścia do chłopaków. Jak zwykle siedzieli przed telewizorem, obijając się.
-Co się stało? - spytał Zayn, jak tylko wszedłem do pomieszczenia. -No chyba sobie, kurwa, żartujesz! - krzyknął. Zapewne przejrzał już mój umysł.
-Co? - odezwali się razem Louis i Niall. Trzy pary oczu skierowane były w moją stronę.
-Puściły mu nerwy, kiedy był z Dianą. - oznajmił mulat, zaciskając pięści.
-Harry, kurwa. - rzucił Niall, po czym szybko popędził do naszej sypialni.
-Nic jej nie zrobiłeś, prawda? - spytał Lou, skanując mnie wzrokiem. Walnąłem zwiniętą dłonią w ścianę. -Stary, zwolnij. - brunet podszedł do mnie, kładąc swoją dłoń na moich plecach.
-Ona myśli, że chciałem ją uderzyć, rozumiesz? Ona się mnie boi! - podniosłem głos, kopiąc w szklany stolik, dzięki czemu przewrócił się, a odłamki szkła rozsypały się po całym pokoju.
-Harry! - Louis krzyknął, łapiąc moje ramiona i potrząsnął mną mocno.
-Co? - syknąłem, skupiając cały swój wzrok na jego osobie.
-Opanuj nerwy, bo jakoś wątpię, żeby takim zachowaniem udało ci się poprawić sytuację. - powiedział z naciskiem. A najbardziej irytował mnie fakt, że miał jebaną rację.
-Liam? - usłyszałem głos Malik'a. Odruchowo, moja głowa wystrzeliła w kierunku bruneta stojącego kilka kroków przede mną. Jego wzrok był pusty, a ręce opuszczone wzdłuż ciała.  -Liam, stary, co ci jest? - Zayn podszedł do niego. I nagle, jakby wyrwany z transu, spojrzał na nas z przerażeniem malującym się na jego twarzy.
-The Wanted. - syknął, wzbudzając we mnie najgorsze myśli.
-Co, The Wanted? - spytałem, tracąc cierpliwość. Przeszedł obok mnie i usiadł na kanapie.
-Nie wiem jak, ale domyślają się, że Diana wie. - zaciął się na moment. -Miałem wizję. Zaczynają jej szukać. - dokończył, a ja poczułem, jak miękną mi nogi.

-------------------------------------------------

PADA BUM TSS! 

Witajcie! :) 
Przepraszam za przerwę, ale miałam chwilowe problemy. 
Co do rozdziału :
tak, wiem, że jest krótki
tak, wiem, że jestem do dupy
i tak, wiem, że zawaliłam
ale UWAGA
akcja się dopiero rozkręca! 

Od razu mówię, że nikogo nie chcę urazić tym, że The Wanted są po tej złej stronie.
Wszystko to na potrzeby opowiadania.

Dodałam zakładkę SPAM, więc każdy, kto reklamuje blogi w komentarzach, niech przeniesie się tam. :)


BTW to sndodsnsjbfoabddsdsndsdi dziękuję za prawie 3600 wejść! 
Jesteście tacy kochani! <33

Rozdział, to taka trochę nerwówka, nie uważacie?
Wszystko miało być całkiem inaczej, ale jakoś tak wyszło, soł.

I mam tu dla was naszą piękną Basię *o*
Bosz, zabiłabym za jej urodę....
Ok, już spadam.
Kocham Was i liczę na szczere opinie.


Aha!
I chcę was jeszcze prosić, by każdy, kto czyta i nadal chce być informowany, zostawił w komciu swojego userka.
Już serio spadam.
Lof ju <3
@luv_myy_harreh

Obserwatorzy