wtorek, 20 maja 2014

Chapter thirteen.

Rozdział zawiera scenę +18!
Czytasz na własną odpowiedzialność.


Przepełniony pożądaniem Harry, złapał na rogi koszulki dziewczyny, ciągnąc ją w górę i po chwili materiał leżał na podłodze. Lodowate, malinowe usta przywarły do pełnych gorących warg Diany, całując z pasją i wielką miłością. Brunetka wplątała swoje palce w loki chłopaka, drapiąc paznokciami skórę głowy. Niskie pomruki wydostawały się z ust Harry'ego, sprawiając, iż motylki w dole brzucha budziły się do życia.
Oddychając głęboko, chłopak ułoży Dianę na łóżku, zjeżdżając pocałunkami na rozgrzaną szyję. Brunetka wiła się pod delikatnym i cudownym dotykiem jego zimnych dłoni, a mięśnie w podbrzuszu zaciskały się z rozkoszy. Niski jęk przedarł się przez lekko rozchylone wargi dziewczyny, kiedy Loczek złapał miseczki stanika, uwalniając piersi, zębami przejeżdżając po obu.
-Ha-Harry... - wydukała na wydechu, wyginając się w lekki łuk. I właśnie w tamtym momencie brunet zdał sobie sprawę z tego, co robi.
Oszołomiony, odsunął się od półnagiej, skonsternowanej Diany.
-Co...co się stało? - wyjąkała, zdziwiona brakiem dotyku. Jej policzki oblał widowiskowy rumieniec.
-Ja... ja nie mogę. - chłopak wymamrotał, przeczesując palcami swoje włosy.
-Ale... dlaczego? O co chodzi? - Diana pytała, nie rozumiejąc. Jeszcze minutę temu, Harry zdzierał z niej ubrania.
-Czy... ktoś kiedykolwiek dotykał cię w ten szczególny sposób? - spytał, a zieleń jego pięknych oczu poszła w niepamięć. W przeciągu sekundy, krwista czerwień zalała tęczówki Harry'ego. Diana natomiast przełknęła ślinę, zakładając niesforne pasemko jej włosów za ucho.
-Tak. - mruknęła. I choć to oznaczało, że nie wyrządzi jej aż takiej krzywdy, jego pięści mimowolnie się zacisnęły, na myśl o czyiś łapskach na jej idealnym ciele.
Harry warknął nisko, po czym zupełnie niespodziewanie pchnął dziewczynę, na co ta z cichym piskiem ułożyła się na plecach. Styles zawisnął nad nią, obie dłonie kładąc na jej talii.
-Pragnę cię, ale nie chcę zrobić ci krzywdy. - wysyczał, przepełniony pożądaniem. Brunetka złapała jego ramiona, przyciągając bliżej siebie.
-Nie zrobisz. - szepnęła, po czym łącząc ich wargi, wplątała palce w kasztanowe loki.
-Nie, Diana. - odmówił znowu, lekko ją odpychając.
-Nie chcesz. - mruknęła cicho. Zażenowanie wzięło górę, więc szybko odsunęła się od Harry'ego i schodząc z łóżka, skierowała się do łazienki.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tego chcę. - usłyszała ochrypły głos swojego chłopaka.
-W takim razie, udowodnij. - zażądała, nie odwracając się i wyrzucając ręce w powietrze. I po zaledwie sekundzie poczuła zimny oddech na skórze swojego ramienia. Chwilę po tym, malinowe, lodowate usta przywarły do jednej z łopatek. Harry zostawiał mokre pocałunki, kierując się w dół kręgosłupa. Palcami złapał za szlufki czarnych spodni Diany i jednym zwinnym ruchem dosłownie zerwał je z jej ciała. Wykorzystując swój dar, złapał ją w pasie, z powrotem przenosząc na łóżko.
-Jeśli choć trochę będzie bolało... - zawisł nad nią znowu, patrząc głęboko w jej oczy. -Masz mi o tym powiedzieć, rozumiesz? - poważny wyraz jego twarzy kazał Dianie skinąć głową.
Bez zbędnych ceregieli, Harry przyssał się do szyi dziewczyny i korzystając z faktu, że udało mu się znaleźć najbardziej wyczulone miejsce, przejechał językiem pod płatkiem ucha, po czym zagryzł lekko i znów polizał. Dziewczyna złapała jego szyję, wyginając się w łuk. Jej ciało reagowało na każdy dotyk Harry'ego, a ten czerpał z tego nie małe korzyści.
Jako, że Diana miała na sobie tylko bieliznę, a Harry był ubrany, postanowiła na chwilę przejąć inicjatywę.
Korzystając z chwili jego nieuwagi, mocno pchnęła jego ramiona, wdrapując się na jego kolana. Podwijając białą koszulkę, zaczęła słodkie tortury. Całując włoski u dołu brzucha, kierowała się w górę, co chwilę odsłaniając kolejne fragmenty idealnie wyrzeźbionego brzucha.
-Diana. - pomruk wydostał się z ust Harry'ego, kiedy dziewczyna niby przez przypadek zahaczyła zębami o jeden z sutków bruneta. Palcami znaczyła kontury wytatuowanego motyla, cały czas całując jego klatkę piersiową. I żeby bardziej sobie pomóc, usiadła na kroczu Harry'ego, po czym zaczynając ruchy biodrami, wsłuchiwała się w ciche jęki. I mogła śmiało stwierdzić, że była pieszczona przez te jakże cudowne dźwięki.
Ustami sunęła po obu obojczykach przez szyję aż do upragnionych ust. Styles wbił palce w skórę jej bioder, na co jęknęła cichutko. Nie przerywając pocałunku, między palce złapała materiał białego podkoszulka Harry'ego i przeciągnęła go prze jego głowę, odrzucając do tyłu. Wplątując palce we włosy Loczka, poczuła, jak ten sunie dłońmi od jej szyi w dół pleców. Wsunął oba kciuki za oblamówkę jej majtek, a ona uniosła się lekko, pozwalając się mu ich pozbyć.
-Kurwa. - zaklął cicho i nie czekając dłużej sprawił, że dziewczyna znów znajdowała się pod nim. Wydęła dolną wargę, na co razem zachichotali cicho.
-Jesteś piękny. - wyrwało jej się, kiedy przez chwilę wpatrywali się w siebie. Harry parsknął śmiechem, kręcąc głową.
-Nie tak piękny, jak ty. - szepnął i znów wpił się w usta brunetki. Wsunął jedną rękę pod jej plecy, zwinnie odpinając stanik i odrzucając go gdzieś na bok.
-Um.. Harry. - Diana mruknęła, zauważając jeszcze jeden, przeszkadzający jej, detal.
-Tak? - spytał, nie przerywając całowania jej szyi.
-Spodnie.- prawie zachichotała, a głowa Harry'ego wystrzeliła do góry. Spojrzał na nią i cmokając jej usta zabrał się za rozpinanie rozporka. I zaledwie po dziesięciu sekundach zawisł nad nią znowu. Nagi, piękny i cały jej.
-Gdyby nie fakt, że mogę zrobić ci cholerną krzywdę, moglibyśmy w ogóle nie wychodzić z łóżka. - stwierdził, uśmiechając się głupkowato.
-Dlaczego? - dziewczyna zmarszczyła brwi.
-Ponieważ nie musimy się kontrolować. To znaczy, nie ma szans, byś zaszła w ciążę, więc spokojnie możemy kochać się bez jakichkolwiek granic. - wzruszył ramionami, po czym pocałował jej gorące usta.
-Nie... nie mogę zajść w ciążę? - zapytała drżącym głosem. Musiała przyznać, że to sprawiło, iż poczuła ukłucie w klatce piersiowej.
Harry westchnął i widząc minę Diany, już wiedział o co chodzi.
-Skarbie, posłuchaj... - zaczął miękko, odgarniając kosmyk jej włosów. -Ja jestem praktycznie ze skały. Nie jestem człowiekiem, tylko wampirem, a to znaczy, że nie mogę mieć dzieci. Po prostu... um... moje... argh... - plątał się, nie wiedząc jak ubrać w słowa swoje myśli. Wybaczcie mu, ale nigdy wcześniej nie musiał tego tłumaczyć. -Ew, moje narządy są zamarznięte. - palnął, na co dziewczyna roześmiała się głośniej, niż planowała. Harry za to patrzył na nią, jak na kogoś, kto postradał zmysły.
-Wybacz. - powiedziała, ale chichotała w dalszym ciągu.
-Z czego się śmiejesz? - spytał, ale sam ledwo panował nad sobą. Brunetka odwróciła głowę w bok, przykładając do ust swoją dłoń. -Aha, zobaczymy, czy teraz też będzie ci do śmiechu. - powiedział tylko, zwracający tym uwagę Diany. Nie czekając dłużej, przyssał się do jej szyi, a po chwili pocałunkami kierował się w dół. Zostawiał mokre ślady, całując każdy skrawek jej ciała. Teraz dziewczyna się nie śmiała, a podniecała. Z każdym kolejnym odbiciem ust Harry'ego, wiła się pod nim bardziej. Kochała sposób, w jaki ją traktowała. Jak porcelanę, która w każdej chwili może się stłuc.
-Ach... - jęknęła, czując długie palce Harry'ego w najwrażliwszym miejscu. Chłopak masował jej kobiecość, ciągle całując jej ciało. Obie te pieszczoty sprawiały, że w dole brzucha Diany na nowo budowało się to cholernie cudowne uczucie.
Dziewczyna wygięła się w łuk, kiedy Harry wsunął jeden z palców w jej wnętrze. To, co czuła w tamtym momencie było nie do opisania. Uczucie pogłębiało się, kiedy brunet wsuwał i wysuwał palec, do tego pieszcząc jej łechtaczkę. Jęczała cichutko, czując, że jeszcze chwila i eksploduje.
-Mmm... - Harry zamruczał tuż przy jej wrażliwym miejscu i już zaledwie po chwili poczuła jego usta... tam.
-O, mój Boże... - wyszeptała, ogarnięta najcudowniejszym uczuciem. Wznosiła się w górę wraz z każdym ruchem języka bruneta, a jej pomruki były muzyką dla jego uszu. Całował i ssał na przemian, a gorąco ogarniało ciało dziewczyny. I bardziej. I bardziej. I bardziej. -Harry... - jęknęła przeciągle, cały czas wznosząc się na szczyt, ale tylko po to, by po kilku sekundach i mlaśnięciach swojego chłopaka móc opaść i rozsypać się na miliony drobinek. Dreszcze przejęły nad nią władze, a błogie uczucie wypełniło całe jej ciało.
Rozpostarła powieki dopiero po kilku minutach, kiedy trochę się uspokoiła. A przed sobą zobaczyła ideał, patrzący na nią z rozdziawioną buzią i żarem w czerwonych oczach.
-To była najbardziej podniecająca rzecz, jaką zrobiłaś. - wyszeptał, przed oczami cały czas mając widok osiągającej szczyt Diany. Jej policzki pokrył różowy kolor, tym samym wywołując uśmiech na ustach chłopaka. -A teraz pozwól, że dokończymy to, co zaczęliśmy. - wymamrotał i podpierając się na łokciach, przywarł wargami do jej, całując zachłannie i z miłością. Dziewczyna uśmiechnęła się jedynie, po czym odwzajemniła gest, wplątując palce w czekoladowe loki.
Dysząc, jak po maratonie, Harry uniósł się lekko, układając się między nogami dziewczyny.
-Spójrz na mnie. - poprosił cicho, kiedy ta błądziła wzrokiem po suficie. Niebieskie oczy spotkały się z czerwonymi. -Kocham cię. Pamiętasz, o co prosiłem na początku? - zapytał, nadal pełny obaw. Znał swoje słabości, a jedną z nich był właśnie seks. Wiedział, że jeśli zacznie, nie będzie w stanie się powstrzymać.
-Tak. I ja ciebie też kocham. - uśmiechnęła się delikatnie. I tylko to wystarczyło, by po chwili delikatnie i z uczuciem zagłębić się w dziewczynie. I, wierzcie lub nie, ale było to najlepsze uczucie, jakie odczuł kiedykolwiek.
Powoli poruszał się w Dianie, uzyskując cichutkie pomruki. I śmiało mógł stwierdzić, że ten dźwięk był drugi na liście najcudowniejszych na świecie, zaraz po jej śmiechu.
Brunetka skrzywiła się lekko, kiedy Harry wykonał mocne pchnięcie. Zabolało, ale nie tak bardzo. I nie mogła dać po sobie niczego poznać. Nie chciała, by przerwał. Czuła się niesamowicie.
Łącząc ich usta, Loczek poruszał się coraz szybciej, a mięśnie dziewczyny zaciskały się wokół niego. Co prawda, przyjemność była mniejsza niż u człowieka, ale i tak czuł się dobrze. Bardzo dobrze. Jak nigdy wcześniej.
Warcząc cicho, wsunął się znów, tym razem mocniej. Diana jęknęła, zamykając oczy. I tym razem nie z bólu, lecz z przyjemności, która kolejny raz zaczęła budować się w jej brzuchu.
-Kocham cię. Bardzo cię kocham. - Harry szeptał do jej ucha, nie przerywając ruchów bioder.
-Ja... ja ciebie też. - dukała, między jękami. Styles złapał dziewczynę w pasie, przytulając do siebie, jakby bał się, że może zniknąć.
-Diana. - odezwał się znów, czując, iż ta jest już blisko. Jęknęła, nie będą w stanie się odezwać. -Jestem przy tobie. - powiedział, po czym wykonując ostatnie pchnięcie sprawił, że on jak i dziewczyna dotarli na szczyt przyjemności. Zamruczał przeciągle, a Diana wypowiedziała jego imię z tak wielką miłością, jakiej nie doświadczył nigdy wcześniej.

~*~

Leżąc w łóżku, otuleni byli białym prześcieradłem. Harry rysował swoimi długimi palcami nieznane wzory na jej plecach, tym samym wywołując przyjemne dreszcze. 
-Jak się czujesz? - wyszeptał, całując jej głowę. Brunetka uśmiechnęła się, bawiąc się jednym z pierścionków Harry'ego, znajdujących się na jego palcu. 
-Cudownie. - oznajmiła cichutko, całując nagą klatkę piersiową swojego chłopaka. I to była prawda. Bo czuła się cudownie. -A ty? - spytała, podnosząc głowę.
-Ja? - zdziwił się, unosząc brwi. Diana skinęła, patrząc na niego wyczekująco. 
-Dobrze... bardzo dobrze. - przyznał. -Nigdy wcześniej nie czułem się lepiej. - uśmiechnął się, pochylając się i całując jej gorące usta. 
-Dziękuję. - szepnęła, po czym wtuliła się w ciało chłopaka. 
-To ja dziękuję. - mruknął, obejmując ją. -Kolejny raz pokazałaś mi dzisiaj, co znaczy kochać i być kochanym. - oznajmił, okrywając Dianę szczelniej. -Śpij, a kiedy się obudzisz, ja wciąż tu będę. Kocham cię. - wyznał, kolejny już raz, powodując kolejną falę ciepła ogarniającą ciało dziewczyny. 

----------------------------

Cześć, ludzie! 
Wybaczcie taką obsuwę z rozdziałem, ale nie miałam weny na scenki.
Dopiero dzisiaj coś mnie wzięło no i proszę :)
Z góry przepraszam, bo chyba wyszło do dupy, ale idk.

Piosenka na początku chyba nie pasuje i w ogóle wszystko pomieszałam. 
Wybaczcie :(

Kolejny rozdział pojawi się za kilka tygodni, a może nawet dopiero w lipcu. 
Chcę się teraz skupić na nauce, ponieważ nie jest z tym u mnie za ciekawie.
Mam kilka zagrożeń, no i mama mnie ciśnie.
Jeśli nie poprawię, nie napiszę w ogóle. 
Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Zauważyłam, że poprzedni rozdział nie wywołał u Was jakiegoś zachwytu, czy coś.
Ale mimo to, dziękuję za te 11 komentarzy. 
Jednak mam wiernych czytelników ♥

To chyba tyle...
Mam nadzieję, że się podobał i proszę o szczere opinie.

Aha!
I każdy kto chce być nadal informowany, niech zostawi user w komentarzu. :)

Do następnego, aniołki!
Ily ♥


niedziela, 4 maja 2014

Chapter twelve.

-Chyba mam prawo ją zobaczyć? - spytał Austin, uśmiechając się kpiąco.
-Nie zrozumiałeś? - syknąłem, tracąc cierpliwość. -MIALEŚ SIĘ NIE ZBLIŻAĆ. - ryknąłem, a mój oddech przyśpieszył. Chłopak pokręcił głową.
-Jest moją przyjaciółką, daj sobie spokój. - powiedział, a kiedy zrobiłem krok w jego stronę, na  ramieniu poczułem czyjąś delikatną dłoń. Odwracając się, przed sobą zobaczyłem Dianę, która patrzyła na mnie błagalnie.
-O co chodzi? - szepnęła, przenosząc wzrok na Austin'a.
-O nic, kochanie. Wracaj do środka. - rozkazałem, siląc się na uśmiech. W duchu błagałem wilczka, by się nie odzywał. Ale czy ja kiedykolwiek miałem szczęście?
-Musimy pogadać. - oznajmił Austin, łapiąc Dianę za rękę. Poczułem ogarniającą mnie złość i frustracje.
-Okej. - mruknęła, po czym zerknęła na mnie, niemo prosząc, bym odsunął się od drzwi.
-To może poczekać. - warknąłem, zaciskając pięści. Brunetka znów spojrzała na swojego przyjaciela, a ten pokręcił głową. I tylko to wystarczyło, by Diana wpuściła go do domu.


*Diana's P.O.V*


Razem z Austin'em weszliśmy do salonu, gdzie chłopak skrzywił się lekko. Zdziwiona tym odruchem, spojrzałam na niego pytająco.
-Więc? - ponaglałam, zasiadając na kanapie. Harry trzymał się na dystans, stojąc w progu wejścia do pomieszczenia. Przyznam, że coś mi nie pasowało. On nigdy się tak nie zachowywał.
-Jak już mówiłem, muszę ci coś powiedzieć. - powtórzył, a kiedy gotowa byłam, by spytać co takiego, mój - już powoli cholernie irytujący - chłopak znów się odezwał.
-Austin, dobrze ci radzę, zamknij ten swój pysk. - wysyczał stronę mojego przyjaciela.
-Harry! - skarciłam go, patrząc na niego gniewnie. -Co w ciebie wstąpiło? - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Boi się prawdy. - głos zabrał Aus, dziwiąc mnie jeszcze bardziej.
-Nie prawdy, a tego, co siedzi w twoim zapchlonym łbie! - oczy Harry'ego przybrały odcień krwistej czerwieni i nic nie mogłam poradzić na fakt, że moje ciało kolejny raz przeszył dreszcz.
-Zaraz sam wszystko wyśpiewasz, więc może pozwolisz, że ja jej to wytłumaczę? - syk opuścił usta mojego przyjaciela. Cholera, byłam w centrum tej kompletnie nic nieznaczącej awantury.
-Co wytłumaczysz? Powie mi ktoś w końcu o co tutaj, kurwa, chodzi?! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. A prawda jest taka, że straciłam nad sobą panowanie.
Loczek stał znacznie bliżej z mocno zaciśniętymi pięściami, a jego klatka piersiowa unosiła się w zabójczo szybkim tempie. Czerwone tęczówki biły złością i gniewem i byłam pewna, że zaraz rzuci się na Austin'a, wgryzając się w jego szyję.
Mój przyjaciel zachowywał się podobnie. Rozszalałe oczy zabijały mojego chłopaka, a knykcie pobielały od siły, z jaką zaciskał pięści. Brał głębokie oddechy, próbując zapanować nad sobą, jednak spokój nie nadchodził.
Po chwili, która wydawała się cholerną wiecznością, Austin spojrzał na mnie, biorąc głęboki wdech.
-Jestem wilkołakiem. - wyrzucił. A ja? Stałam. I stałam. I stałam, nie mogąc uwierzyć w to, co powiedział.
Zamrugałam kilkakrotnie, wypuszczając powietrze z płuc, które nieświadomie wstrzymywałam. W pomieszczeniu słychać było tylko, powoli normujący się oddech Austin'a i moje głośnie przełykanie śliny.
Harry stał za mną, ostrożnie badając sprawę, jak i mój nastrój. I przysięgam, czułam jego zdenerwowanie.
-To... - zaczęłam, po upływie kilku minut. -To znaczy, że to ty... -
-Tak, to ja. To mnie wtedy widziałaś. To ja zdemolowałem nasze mieszkanie. - odpowiedział na niezadane pytania, przyglądając mi się. A ja znowu tylko stałam. Dlaczego? Bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
W tamtej chwili czułam się zagrożona. Miałam ochotę uciec z krzykiem, albo po prostu zniknąć. Bałam się.
Instynktownie zrobiłam krok w tył, na co Austin opuścił ręce. Po jego twarzy widziałam, iż jest rozczarowany. Ale czego on się spodziewał?
-Jak długo? - spytałam, nie patrząc na niego. Robiąc kolejny krok w tył, plecami przybiłam do klatki piersiowej Harry'ego. Ktoś może pomyśleć, że to przecież wampir jest większym zagrożeniem. Otóż nie. To był mój wampir. Mój Harry, który nie zrobiłby mi krzywdy. Ufałam mu. Przy nim byłam bezpieczna.
-Od kilku miesięcy. - Austin odparł, wzbudzając we mnie... Złość? Gniew? Jeszcze większy strach? Wszystko na raz.
-I dlaczego nic mi nie powiedziałeś?! - znacznie podniosłam głos, a moje oczy ciskały pioruny.
-Czekałem na... odpowiedni moment. - tłumaczył, wzrokiem błądząc po podłodze.
-Odpowiedni moment! - prychnęłam, śmiejąc się bez cienia rozbawienia. -No to teraz masz. Odpowiedni moment. - zakpiłam znowu, kręcąc głową.
-Diana, zrozum mnie... - spojrzał na mnie błagalnie, ignorując moje zachowanie. -Mamy dokładnie takie same zasady, jak oni. - głową wskazał na Harry'ego. -Jeśli ktokolwiek się dowie, grozić mu będzie niebezpieczeństwo. Chroniłem cię cały czas i będę to robił dalej, ale nie możesz się bać. Nie mnie. - prosił cicho. Przełykając ślinę, podniosłam wzrok i dostrzegłam coś, czego nie zauważałam dotychczas. To nie był ten sam Austin, co pół roku temu. Jego potężna sylwetka przytłaczała mnie lekko, a głowa podsuwała różne scenariusze, dlatego szybko nią potrząsnęłam.
Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że przybrał na masie? Mieszkałam z nim. Przebywałam w jego towarzystwie całymi dniami.
-Ja... nie-nie wiem. - wyjąkałam, łapiąc dłoń Harry'ego, który ścisnął ją lekko, przypominając o swojej obecności i o tym, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. -Boję się... ja... - dukałam dalej, zaciskając powieki.
-Lepiej będzie, jeśli już pójdziesz. - Harry zabrał głos, siląc się na miły ton. Złapał mnie w pasie, a ja wtuliłam twarz w jego ramię. Bałam się.
-Diana... - Austin jęknął, na co tylko pokręciłam głową. Czułam się oszukana, zraniona. Byłam na granicy płaczu. A najlepsze jest to, że nie wiedziałam dlaczego.
-Głuchy jesteś? - Zielonooki znowu warknął, a sekundę później usłyszałam ciche westchnięcie. Harry objął mnie mocniej, kiedy mój przyjaciel pojawił się obok.
-Przemyśl to... przypomnij sobie. Nie skreślaj mnie, proszę. - mówił cicho, a kiedy skinęłam głową, brunet ruszył w stronę korytarza, a po chwili można było usłyszeć głośny trzask drzwi.


~*~


Wchodząc do domu, uśmiechnęłam się, czując smakowity zapach. Szybko zdjęłam buty oraz płaszcz i w podskokach powędrowałam do kuchni.
-Dobry wieczór. - powiedziałam wesoło, szczerząc się na widok Austin'a w fartuszku. Odwrócił się zaalarmowany, a drewniana łyżka, którą zapewne chwilę wcześniej mieszał sos, zatrzymała się w połowie drogi do ust.
-Humorek dopisuje? - uniósł brwi. Szybko pokiwałam głową.
-Wiesz, że Justin Bieber będzie miał koncert w Londynie za kilka dni? - zaczęłam, podchodząc do kuchenki, na której przygotowywana była nasza kolacja. 
-No tak. - przytaknął, uważnie mi się przyglądając. 
-No więc, przypadł mi niezmierny zaszczyt bycia jego stylistką na zastępstwo, podczas tego niesamowitego show! - pisnęłam w końcu, podskakując. 
-Brawo, mała! - uśmiechnął się szeroko, przytulając mnie. -Jestem z ciebie dumny. - dodał, cmokając mój policzek.
-Dzięki. - mruknęłam, uśmiechając się. -Ja się pójdę przebrać. - oznajmiłam, a kiedy skinął, pędem pobiegłam do swojego pokoju.
Zaplatając włosy w warkocza, ruszyłam do pokoju Austin'a. Uśmiechnęłam się na widok czarnej bluzy, wiszącej na krześle. I kiedy gotowa byłam, by ją zabrać; w oczy rzuciła mi się gruba książka, ze skórzanym, brązowym obiciem. Nie wiele myśląc, wzięłam ją do rąk, zasiadając na łóżku. Wielka, pozłacana klamra była odkluczona, więc złapałam za wiszący sznureczek i ciągnąc go do góry otworzyłam zabytek. 
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary na widok starannie namalowanych, potężnych wilkołaków.
-"Watacha"... - przeczytałam szeptem, opuszkami palców przejeżdżając po wyblakłych literach. Kartki gdzieniegdzie były podarte, a rogi pozaginane. -"...oznakami przemiany mogą być gorączka i utrata kontroli nad samym sobą..." - z każdym kolejnym słowem, byłam bardziej zdezorientowana. Jaka przemiana?
-Dziewczyno, gdzie jesteś? - słysząc kroki Austin'a, szybko zamknęła księgę, odkładając ją na bok. -Co robisz? - usłyszałam, dzięki czemu pisnęłam cicho, podskakując.
-J-ja... chciałam tylko twoją bluzę. - dukałam, ignorując jego spojrzenie.
-Chodź, kolacja gotowa. - oznajmił, szerzej otwierając drzwi. Pośpiesznie skinęłam głową i dosłownie jak torpeda, wybiegłam z pokoju przyjaciela.



~*~


-Kurwa. - zaklęłam znowu, bijąc pięścią w poduszkę. Obrazy w tamtego dnia przelatywały w mojej głowie. -Jestem taka głupia. - karciłam się, bijąc się w czoło.
-Co jest? - Harry pojawił się w pokoju prawie nagi. No, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder i kropelkami wody, kapiącymi z jego loków.
Zagryzając wargę, otrząsnęłam się, odwracając wzrok.
-Austin ma tę księgę. Widziałam ją. Miałam ją w ręku. Idiotka. - biłam się w myślach, nie mogąc pojąć faktu, jak mogłam o tym zapomnieć.
-Ej, ej. Piękna idiotka, chciałaś powiedzieć. - objął mnie w pasie, całując odkrytą skórę szyi. Jednym zwinnym ruchem odwrócił mnie twarzą do siebie, bez słowa wpijając się w moje usta. Jego język torował sobie drogę między moimi wargami, a kiedy już mu się udało, Harry złapał mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Niezły sposób odwracania uwagi.
Wplątałam palce w jego bujne loki, dopiero teraz zauważając, że ma już na sobie bieliznę. Brunet przygryzł moją dolną wargę, a ja westchnęłam z rozkoszy. Jakim cudem z torturowania samej siebie przeszłam do tego?
Cmokając, odsunął się ode mnie. Oblizał swoje spuchnięte usta i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Mam na ciebie niesamowitą ochotę, więc proszę, nie myśl teraz o Austin'ie. - powiedział zapierając mi dech w piersiach i jednocześnie mnie dziwiąc.

------------------------------------

P R Z E P R A S Z A M

Błagam, wybaczcie miesiąc przerwy. 
Jestem beznadziejna, ech.
:(

Sorcia, jeśli końcówka nie będzie się kleić. ;3
Jestem de beściak, ale no, chcę wam jakoś wynagrodzić ten miesiąc :3
Więc, kolejny rozdział powinien pojawić się początkiem przyszłego tygodnia i czeka Was niespodzianka. :D

A teraz :
Jestem taką idiotką -,-
Jak mogliście nie zgadnąć, że to Austin, skoro matołek (czyt. ja) napisał, że to Austin.
Dżizas, przerażam samą siebie. O.o

Jak myślicie, Dianka zaufa wilczkowi? 

Cholernie, cholernie dziękuję za prawie 15 tysięcy wejść! *o*

Co myślicie o nowym szablonie?
Walczyłam o niego kilka miesięcy, osdbnsiakdjnpsoidnsapdjnsap.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. :)
Proszę, zostawiajcie opinię, ona wiele dla mnie znaczy.

Do następnego, misie!
Ilysfm ♥
@awmyhazz




Obserwatorzy