*Harry's P.O.V*
Założyłem czarne buty i tego samego koloru płaszcz. O tej porze i z takim wyglądem jestem postrachem ulic, ale w sumie.. i tak z natury jestem bestią. Nic na to nie poradzę. Zostałem stworzony, by żyć tak samo, jak inni ludzie. Właśnie, ludzie. Ja nie jestem człowiekiem. Jestem wampirem. Cholernym krwiopijcą. Istotą bez duszy.
-Wychodzę! - krzyknąłem, powiadamiając resztę, po czym opuściłem dom. Zimny podmuch wiatru uderzył w moją twarz. Pierwszym, co poczułem, to zapach krwi, przez co moje pragnienie się zwiększyło. Walczyłem z samym sobą, by nie rzucić się na tego człowieka. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem przed siebie.
Godzina 22, a ulice Londynu wciąż są zapełnione. Jedni biegną do pracy, a drudzy z pracy. Spacerujące pary, trzymające się za ręce. To wszystko było na porządku dziennym. Kiedy się tak temu przyglądasz, na dłuższą metę wydaje ci się to denerwujące. Zakochani.. wszędzie ich pełno. Mimo, iż mam 119 lat, nie znalazłem tej odpowiedniej osoby. Znaczy.. tak mi się wydaje. Diana.. ta dziewczyna jest inna. Taka delikatna, niewinna.. Dzień, w którym ją poznałem, zapamiętam do końca życia.
Jedno mnie dziwi. Dlaczego Liam nie widział jej w żadnej ze swoich wizji? Dlaczego Zayn nie wyczytał nic z jej myśli? Ona blokuje nasze dary. Jest kimś wyjątkowym. Dla mnie jest, jak lustro. Wiem, że na zwykłej znajomości się nie skończy. Ciągnie mnie do niej. Sam jej zapach przyprawia mnie o zawroty głowy. I wiem, że działam na nią podobnie. Nie tylko dlatego, że jest naszą fanką.
Przed wejściem do parku, założyłem na nos czarne ray bany, żeby zakryć moje czerwieniejące tęczówki. Kilku fotoreporterów podążających za mną krok w krok. To cholernie irytujące. Gdybym wiedział, że nikt mnie tutaj nie zauważy, chętnie skosztowałbym ich krwi.
W ciemności widziałem świetnie. Fakt, że biegam z prędkością światła, sprawiłby, że zgubiłbym ich i mógłbym się w końcu spokojnie pożywić, ale to by było trochę podejrzane. Postanowiłem więc przejść spokojnie jeszcze parę tych kroków, a później wejść w jakiś zaułek, gdzie oni nie będą w stanie się dostać.
Podniosłem głowę i przed sobą zauważyłem znajomą mi osobę.
-Boże, znowu ty.. - wymamrotałem, przeczesując swoje włosy.
-Ciebie też miło widzieć, Haroldzie. - odezwała się swoim, jak zwykle, łagodnym tonem, posyłając mi promienny uśmiech. Tej istoty nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi.
-Jeśli przyszłaś tutaj tylko po to, żeby znów mnie pouczać, to możesz być spokojna. Nikogo nie zamierzam ugryźć. - powiedziałem, wywracając oczami. Tamta zachichotała lekko.
-Nie jestem tutaj ze względu na ciebie, tylko ze względu na Dianę. - wyjaśniła, zaplatając swoje ręce za plecami. Małe zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy. -Jak już dobrze wiesz, jestem Nefilim*. Zostałam stworzona, by chronić ludzi. W tym przypadku, będę opiekować się Dianą. - tłumaczyła, przyglądając mi się uważnie.
-Po co? - palnąłem, nie myśląc. -Znaczy.. jest taka potrzeba? - poprawiłem się, czując lekkie zdenerwowanie. Zoe jest spokojna, ale do czasu, aż się jej nie wkurzy.
-Tak. Będę ją chronić przed WAMI. - podkreśliła ostatnie słowo. Prychnąłem pod nosem.
-Nie musisz. Panuję nad sobą. - zapewniłem ją, chociaż byłem pewny, że to i tak nic nie da.
-Mimo wszystko, będę blisko niej, w razie, gdyby wam nagle coś odwaliło. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Skinąłem głową.
-Przepraszam cię, ale muszę lecieć. - wyminąłem ją, wbijając ręce do kieszeni płaszcza.
-Pamiętaj, że mam cię na oku. - wytknęła palec w moją stronę, posyłając ostrzegawcze spojrzenie.
-Tak, tak. - machnąłem ręką. -Do zobaczenia. - uśmiechnąłem się.
-Już nie długo. - zapewniła i.. zniknęła. Tak po prostu. Rozpłynęła się w powietrzu. Eh.. chyba nigdy się nie przyzwyczaję.
~*~
Promienie słońca, wdzierające się do pokoju, paliły moją skórę. Westchnąłem rozdrażniony, starając się zakryć twarz poduszką, ale przypomniałem sobie o czymś. Szybko zerwałem się z miejsca, stając na równe nogi i zerkając na wyświetlacz telefonu. Dochodzi południe, a żaden z tych kretynów nie raczył mnie obudzić. Warknąłem, przejeżdżając po twarzy swoją dłonią.
-Harry! - nagle do pokoju wpadł Niall, robiąc przy tym nie mały huk. -O, już nie śpisz. To świetnie. - wyszczerzył się, a ja wywróciłem oczami.
-O co chodzi? - spytałem od niechcenia. Blondyn zmarszczył brwi.
-Wyglądasz, jakbyś się wczoraj naćpał. - palnął i zaczął się rechotać. Złapałem poduszkę do rąk i rzuciłem nią w niego.
-Przegiąłeś. - stwierdził i ruszył w moją stronę, odsłaniając przy tym swoje kły. Uśmiechnąłem się i złapałem go za szyję, po czym zmierzwiłem mu jego idealnie ułożoną grzywkę. Próbował się wyswobodzić, ale mu się nie udało. To ja mam niewyobrażalną siłę. -Tylko nie włosy, Styles! - warknął, łapiąc moje ramię i przerzucając mnie na drugą stronę pokoju. Przy okazji poraził mnie prądem, a ja się skrzywiłem.
-Było nie zaczynać i AŁŁ! - podniosłem głos, a on się wyszczerzył. Pomasowałem obolałe miejsce.
-Diana tutaj jest. - powiedział nagle, przez co spojrzałem na niego. I właśnie w tamtym momencie poczułem jej zapach. Wszystkie moje mięśnie się napięły i przyjąłem postawę taką, jak na polowaniu. -Woah, spokojnie, stary. Musisz się opanować. - zatrzymał mnie, kiedy chciałem opuścić pokój. -Idź wziąć prysznic. Za dwie godziny mamy wywiad. - poinstruował. Posłusznie skinąłem głową i przeszedłem przez pomieszczenie, zmierzając w stronę łazienki. Spojrzałem w swoje odbicie. Nie panując nad sobą, zwinąłem dłoń w pięść i walnąłem z całej siły w lustro. Potrząsnąłem głową, kiedy uświadomiłem sobie, co mogłoby się stać, gdyby Niall mnie nie zatrzymał. Chciałem ją zabić.. Sfrustrowany, przeczesałem swoje włosy palcami i pociągnąłem za ich końce. Zdarłem z siebie ubrania i wszedłem do kabiny, odkręcając kurek. Gorące woda cieknąca po moim ciele, koiła trochę moje nerwy. Muszę zacząć nad sobą panować.
~*~
Schodząc po schodach, mój oddech z każdą sekundą był coraz bardziej płytszy. Ta cholerna świadomość, że ona jest tylko kilka metrów ode mnie, roznosiła mnie od środka. Wziąłem ostatni, głęboki wdech, kiedy stanąłem na równym. Wsłuchałem się dokładnie i do moich uszu dobiegło delikatne i miarowe bicie serca. Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc jej melodyjny śmiech.
-O, ktoś raczył się obudzić. - powiedział sarkastycznie Zayn, na co spiorunowałem go wzrokiem. Przeniosłem spojrzenie na Dianę. Siedziała na kanapie i błądziła wzrokiem po podłodze.
-To co, chłopaki? - nagle ni stąd, ni zowąd, obok mnie pojawiła się Louise. -Zaczynajmy! - klasnęła w dłonie, uśmiechając się szeroko.
-Tak jest, szefie! - palnął Tomlinson, stając na baczność, przez co wybuchnęliśmy śmiechem. Blondynka pokiwała kłową z dezaprobatą i ruszyła w stronę garderoby, zabierając po drodze Lux. Mała wystawiała do mnie rączki, ale ja bałem się ją wziąć. A jeśli znów strzeli mi coś do łba? Niby jestem opanowany na zapach jej krwi, ale nigdy nic nie wiadomo.
-Diano, zajmij się Harrym i Louisem, dobra? - spytała Lou, uśmiechając się. O Boże...
-Stary, spokojnie. - wyszeptał mi na ucho Liam i poklepał mnie po ramieniu. Skinąłem głową i usiadłem na fotelu.
-Okej, to najpierw Louis, czy ty? - brunetka zwróciła się do mnie, posyłając niepewny uśmiech.
-Lou. - odparłem zachrypniętym głosem, a ona skinęła głową.
Siedziałem gapiąc się raz na nią, a raz na Louisa. Nie podobał mi się sposób, w jaki na nią patrzył. Przecież ma Eleanor. Ugh.. Tryb - zazdrosny Harry - włączony.
-Wszystko w porządku? - spytał Zayn, siadając obok mnie.
-Tak. - odparłem zbyt szybko, na co tamten zmarszczył brwi. Zerknął w tym samym kierunku, co ja i uśmiechnął się.
-On chce tylko sprawdzić, czy działają na nią jego moce. - wyjaśnił, przez co momentalnie na niego spojrzałem.
-Czy on zdurniał?! - syknąłem, starając się nie wrzasnąć. - Przecież może zrobić jej krzywdę! - zacisnąłem mocno swoje pięści.
-Jak na razie, Diana jest odporna. Wszyscy nie wiemy, kim na prawdę jest i dlaczego blokuje nasze dary. - wyjaśnił i w tym samym momencie, Louis wstał z miejsca, co znaczyło, że teraz moja kolej.
-Nic na nią nie mam. - wymamrotał, podchodząc do nas.
-Znasz konsekwencje tego, co mogło się stać, jeśli jednak nie byłaby odporna?! - warknąłem mu w twarz, a jego mięśnie się napięły.
-Przecież nie użyłem całej mocy. - tłumaczył ze zdziwieniem malującym się na twarzy.
-Harry? Możesz podejść? - spytała Diana i mogłem wyczuć, że jest zniecierpliwiona. Posłałem Louisowi ostatnie, ostrzegawcze spojrzenie i ruszyłem w kierunku dziewczyny.
-Przepraszam. - mruknąłem, siadając przed nią. Uśmiechnęła się, przez co poczułem ciepło rozlewające się po moim ciele.
-Głowa do góry. - poinstruowała, zabierając do jednej ręki puder, a drugą odgarnęła moje loki.
-Dziś mieliśmy iść na kawę. - przypomniałem, obserwując dokładnie jej każdy, chociażby najmniejszy ruch.
-Pamiętam, ale niestety, masz wywiad. - powiedziała, lekko... zawiedziona? Uśmiechnąłem się.
-To zabieram cię na kolację. - palnąłem pełen entuzjazmu, a jej policzki oblały się rumieńcem.
-Mam rozumieć, że to randka? - spytała, patrząc na mnie, po czym znów szybko przeniosła wzrok.
-Jeśli tylko chcesz. - wzruszyłem ramionami. Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą i lekko się uśmiechnęła.
*Diana's P.O.V*
Siedząc z Louise za kulisami, oglądałyśmy wywiad chłopaków. Nie powiem, propozycja kolacji trochę mnie zdziwiła. Przepraszam, to nawet nie była propozycja. To było stwierdzenie.
-Idę po coś do pica. - oznajmiłam , podnosząc się z miejsca. Blondynka skinęła głową, wciąż zapatrzona w ekran telewizora.
Wyszłam z pomieszczenia stając na korytarzu. Rozglądnęłam się, próbując sobie przypomnieć, gdzie widziałam mały bufet. Postanowiłam iść w prawo. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon.
-Słucham? - odebrałam, nie patrząc na wyświetlacz.
-Teraz już będziesz spędzać całe dnie z nimi? - spytał z wyrzutem mój przyjaciel.
-Austin, muszę dziś tutaj być, przecież.. - zaczęłam, ale wszedł mi w słowo.
-Żartowałem tylko. - palnął i usłyszałam lekki chichot. -A wieczorem co robisz? Może byśmy gdzieś wyszli? - zaproponował. Przeczesałam palcami swoje włosy.
-Umówiłam się na kolację z Harrym. - odparłam, czekając na krytykę.
-Och. - wydusił z siebie. Mogłam wyczuć, że jest zszokowany.
-Przepraszam cię. Obiecuję, że zobaczymy się jutro. - powiedziałam. Źle czułam się z tym, że go zaniedbuję. W końcu to on mi pomógł, kiedy opuściłam dom dziecka.
-Przecież nic się nie dzieje, mała. W takim razie, pójdę pomęczyć Kierana. - oznajmił, a ja lekko się uśmiechnęłam.
-Pozdrów go ode mnie. - poprosiłam i wtedy zauważyłam automat z wodą. -Jest! - pisnęłam, po czym zdałam sobie sprawę, że wciąż rozmawiam przez telefon.
-Wszystko okej? - spytał, na co ja walnęłam się w czoło.
-Tak, tak. - zachichotałam sama do siebie. O Boże.. jest ze mną coraz gorzej.
-Okej? To, do juta? - upewnił się, a ja skinęłam głową, jakby stał przede mną.
-Tak, do jutra. - odparłam, wciskając przycisk na automacie.
-Dobra, kocham cię. - rzucił, a ja się uśmiechnęłam.
-Też cię kocham. - odparłam, po czym usłyszałam charakterystyczne pikanie, oznaczające koniec połączenia. To może być dziwne, ale zawsze żegnamy się tymi słowami. Z Connorem jestem bardzo związana. Przygarnął mnie pod swój dach, kiedy ja błądziłam po Lodynie, zaraz po opuszczeniu znienawidzonego przeze mnie miejsca.
-Przepraszam? - usłyszałam delikatny głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam, trochę wyższą ode mnie, brunetkę.
-Mogę ci w czymś pomóc? - spytałam, uśmiechając się lekko.
-Właściwie to nie. Po prostu, chciałam się upewnić, czy to ty. - powiedziała z iskierkami w oczach. Zmarszczyłam brwi.
-Ja? Ale o co chodzi? - nie kryłam zdziwienia. Dziewczyna wystawiła rękę w moją stronę.
-Jestem Zoe. Widziałam twoje dzieła w kilku gazetach. Na prawdę masz talent. - skomplementowała mnie, a ja się zarumieniłam.
-A tam, nie przesadzaj. - palnęłam, ujmując jej dłoń.
-Stylizowałaś samego Justina Biebera! - powiedziała z entuzjazmem.
-No tak, miałam ten zaszczyt. - wyszczerzyłam się na samo wspomnienie.
-Może to głupie.. ale chciałabym, żebyś nauczyła mnie kilku rzeczy. Będzie taka możliwość? - uśmiechnęła się, a w jej oczach widziałam nadzieję.
-Ja? Mam cię uczyć? - spytałam z niedowierzaniem. Skinęła głową.
-To będzie zaszczyt, serio. - palnęła, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Wiesz.. aktualnie pracuję dla One Direction i nie wiem, czy znajdę czas. - powiedziałam przepraszająco. Dziewczyna westchnęła.
-No to nic.. - wymamrotała. -Ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda nam się spotkać. - uśmiechnęła się, co zaraz odwzajemniłam.
-Może umówimy się na jakąś kawę? - spytałam, wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodni.
-Oczywiście! - prawie pisnęła. -Jeśli będziesz miała czas, po prostu zadzwoń. - powiedziała, wystukując swój numer.
-Okej, to do zobaczenia. - rzuciłam z uśmiechem i wyminęłam ją, ruszając z powrotem do miejsca, w którym oglądałam wywiad.
-Do zobaczenia! - pomachała mi równie entuzjastycznie.
~*~
-Będę po ciebie o 20. - oznajmił Harry, kiedy wychodziłam z ich domu.
-Okej, może zdążę. - powiedziałam, uśmiechając się lekko. Niespodziewanie cmoknął mnie w policzek. -To.. pa. - wydukałam i oblałam się rumieńcem. Chłopak ukazał swoje dołeczki i oparł się o framugę drzwi.
-Uważaj na siebie! - rzucił, kiedy byłam już prawie na ulicy. Pokazałam mu kciuk w górę i ruszyłam w stronę swojego domu. Nagle, do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Wyjęłam telefon i wybrałam numer.
-Halo? - usłyszałam melodyjny głos.
-Cześć, Zoe. Z tej strony Diana. Mam propozycję. - wyjaśniłam, uśmiechając się.
-Cześć! O co chodzi? - spytała i mogłam wyczuć, że ona również się uśmiecha.
-Chciałabyś przygotować mnie przed... spotkaniem z przyjacielem? - zająknęłam się, co nie uszło jej uwadze. Zachichotała.
-Oczywiście, że tak. - odparła. -Podaj mi swój adres i będę za 20 minut.
-Okej, wyślę ci sms-em. - powiedziałam, po czym nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.
Była godzina 17 i słońce już zaszło. Przed ostatnim zakrętem, dzielącym mnie od domu, zauważyłam jakąś postać. Przymrużyłam oczy i zwolniłam. Zdziwiłam się, gdy rozpoznałam tę osobę.
-Zayn? - szepnęłam sama do siebie. Chłopak podniósł głowę i popatrzył w moją stronę, jakby usłyszał to, co powiedziałam. Zdążyłam przykucnąć i miałam nadzieję, że mnie nie zauważył. Wychyliłam się lekko i to, co zobaczyłam, sprawiło, iż pomyślałam, że potrzebuję pomocy psychiatry. Zayn rozłożył swoje czarne, duże skrzydła, a po chwili odleciał. Zamrugałam kilkakrotnie, potrząsając głową. Ja na prawdę zwariowałam...
---------------------------------------------
Cześć! :)
Przepraszam za nieobecność :c
Mam strasznie dużo nauki, a do tego mam również szlaban.
Nie wiem, jak wam, ale mnie rozdział się nie podoba. Wydaje mi się, że wszystko pomieszałam.
Chcę, żebyście go szczerze ocenili. To na prawdę wiele dla mnie znaczy.
*Nefilim - pół człowiek - pół anioł.
*Nefilim - pół człowiek - pół anioł.
Kolejna notka powinna pojawić się jakoś w tygodniu (o ile uda mi się ją napisać).
Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Liczę na opinię.
Kocham Was. xx
huygfvytduxcdcfikuyyguiybuygyu zajebiste *-* i Zoe sie pojawiła i sie jaram fioherfoiuwgbuycg <3 haha :D dobra, w sumie to ci mówie to co zawsze, bo jak mogłoby być inaczej? :3 piszesz z dnia na dzień coraz lepiej i nawet nie mów że to nie prawda, bo to prawda haha <33 pisz next szybko, nie mogę się doczekać <3 kocham cię i weny życzę <3
OdpowiedzUsuń@luv_my_zayn
Nie rozumiem dlaczego rozdział Ci się nie podoba. On jest po prostu genialny! Chyba najbardziej podobał mi się fragment z perspektywy Harry'ego, jak opisywał Dianę. To było w zasadzie urocze. I ciekawi mnie co ona takiego w sobie ma. Trochę jak Bella ze Zmierzchu, w sensie z tym blokowaniem darów, haha. Ale to podoba mi się o wiele bardziej. A końcówka? Po prostu cudowna! Jak ona zobaczyła Zayn'a i adfldfaldalmsd. Nie mogę doczekać się kolejnego. Pisz szybko. <3
OdpowiedzUsuń@soillegalstyles
jiasidjasid
OdpowiedzUsuńomfg z perspektywy Harry'ego to opowiadanie stało się tak zajebiste,że już nic nie może być chyba lepsze *-*
Czekam na kolejny x
@ellen_my_queen
nie wiem co ci się w nim nie podoba bo jest zajebisty ~…~ ciekawe co zrobi Diana po tym jak widziała Zayna :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń@JuliaKlove1D
Tak Zoe to dobry pomysł :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Harry = skefmoerskmforskf ^^
@dreamingunivers
Czemu uważasz ze rozdzial jest zly? Wyszlo naprawde dobrze. Czytając mialam wrażenie że znasz się na rzeczy jesli chodzi o nadprzyrodzone istoty. Sama jestem fanka wampirow i tych innych osobnikow dlatego te ff cholernie mi sie spodoba. Akcja się rozkręca. Pojawiają się nowi bohaterowie. Wszystko naprawdę przyjemnie się czyta. Nie rozumiem czemu nie jesteś zadowolona. Musisz wreszcie uwierzyć w siebie! Pisz mi szybko kolejny i nie marudz! :**
OdpowiedzUsuń@Real_Paradiise x
OMOMOMOMOM ♥ no po prostu kocham to po zaledwie dwóch rozdziałach.
OdpowiedzUsuńbrak mi słów ♥ to jest mega mega mega zajebiste <3 To jest mój ulubiony fragment ♥ !"Schodząc po schodach, mój oddech z każdą sekundą był coraz bardziej płytszy. Ta cholerna świadomość, że ona jest tylko kilka metrów ode mnie, roznosiła mnie od środka.[..] Wsłuchałem się dokładnie i do moich uszu dobiegło delikatne i miarowe bicie serca. Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc jej melodyjny śmiech." to jest aż niesamowite, że Diana tak działa na Harrego.. C: Mam nadzieję, że już w nie dalekiej przyszłość pojawi się kolejny rozdział ! Nie mogę się już doczekać *-* Jestem fanką tego bloga od kąd mi go wysłałaś na tt. ! Dziękuję ;**
OdpowiedzUsuń@lovkikofkiZiall
OMG!o_o
OdpowiedzUsuńJezu to jest genialne!<3
Kocham to jejciu :***
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału *.*
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
Rozdział jest bardzo dobrze napisany.
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać. :)
50-twarzy-crossa.blogspot.com
hmm.. zapowiada się ciekawie.. wreszcie coś innego niż wszędzie.. zaciekawiłaś mnie strasznie ;) :*
OdpowiedzUsuń