Idąc ulicą i zmierzając w kierunku Starbucks'a, poczułam wibracje telefonu. Wyjęłam go szybko z kieszeni swoich spodni i przejechałam po ekranie.
-Słucham? - odebrałam z uśmiechem. Wciąż byłam w dobrym humorze.
-Rozmawiam z Dianą Evans? - spytał jakiś kobiecy głos. Zmarszczyłam brwi.
-Tak... a ja z kim mam przyjemność? - zadałam pytanie, trochę zdziwiona.
-Z tej strony Louise Teasdale. - odpowiedziała. Stanęłam na środku chodnika i wytrzeszczyłam oczy. -Dostałam twój numer z firmy kosmetycznej. Podobno poszukujesz pracy i jesteś całkiem niezła. - oznajmiła. Moja buzia mimowolnie się otworzyła.
-Ta..tak. Znaczy, podobno tak. - odparłam, zmieszana. Lou zachichotała.
-Cóż.. możemy to sprawdzić. Co powiesz na jutro po koncercie? - spytała, a ja nareszcie ruszyłam się z miejsca.
-Nie ma problemu. I tak tam będę. - powiedziałam, szczerząc się sama do siebie. Musiałam wyglądać komicznie.
-To świetnie. Jak wejdziesz na arenę, zgłoś się do najbliższego ochroniarza i powiedz, że ja kazałam zaprowadzić cię do garderoby. - poinstruowała. Właśnie wchodziłam do knajpy. Zobaczyłam Austina i pomachałam do niego z uśmiechem.
-Okej, a co jeśli mi nie uwierzy? - spytałam, podchodząc do stolika.
-Nie martw się o to. - uspokoiła. Wzruszyłam ramionami.
-Dobra. To jutro, tak? - upewniłam się.
-Tak. Do zobaczenia. - pożegnała się melodyjnie.
-Do zobaczenia. - powiedziałam równie entuzjastycznie. Usiadłam wygodnie i za chwilę poczułam, jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-Cześć, piękna. - wymruczał mój przyjaciel. Zachichotałam.
-Hej. - szepnęłam, odwracając głowę i cmokając go w policzek.
-Coś taka zadowolona? - spytał, mrużąc oczy i usadowił się na przeciwko mnie. Sięgnęłam do torebki.
-Patrz! - pisnęłam, pokazując mu bilet. Uśmiechnął się.
-Udało ci się. - stwierdził, a ja znów wyszczerzyłam się, jak małe dziecko i pokiwałam zamaszyście głową.
-Ale to nie wszystko. - palnęłam. Zmarszczył brwi, czekając na wyjaśnienia. -Teraz dzwoniła do mnie ich stylistka i powiedziała, że mam stawić się jutro w ich garderobie, bo dostała numer z firmy, w której składałam papiery i podobno jestem niezła. - wyjaśniłam na jednym wydechu, żywo gestykulując rękoma.
-Woah. - rzucił z szeroko otwartymi oczami. Przytaknęłam. -Dobra. Co chcesz? - spytał, podnosząc się z miejsca.
-To co zwykle. - odparłam i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech. Pokiwał głową z dezaprobatą i odchodząc, poczochrał mi włosy. Założyłam jeden kosmyk za ucho i wtedy rozległ się dzwonek, informujący o przybyciu nowego klienta. Mimowolnie zerknęłam w tamtym kierunku.
-Dzień dobry. - odezwał się lekko zachrypnięty głos i jakby wyczuł czyjś wzrok na sobie, bo przekręcił głowę i popatrzył na mnie. Zamarłam. To był Harry Styles! TEN Harry Styles! Uśmiechnął się zniewalająco, po czym złożył swoje zamówienie.
-O Boże.. - wymamrotałam, wachlując się ręką. Za dużo rewelacji, jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo. Odebrał swoją kawę i lody, a kiedy był już przy drzwiach, jeszcze raz na mnie spojrzał. Jedyne co zdążyłam zauważyć, to niebezpieczny błysk w jego oku.
-Halo! Diana! - krzyknął Austin, wymachując przede mną łyżeczką.
-Och.. - szepnęłam, wybudzając się z transu. -Przepraszam, zamyśliłam się. - tłumaczyłam, odbierając od niego kawę i ciastko, a na moje policzki wpłynął zdradziecki rumieniec.
-Jasne. - palnął z zawadiackim uśmieszkiem, po czym wrócił na swoje miejsce. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem, zajmując się tą pysznością przede mną.
Wieczorem wybrałam się na spacer. Robię tak praktycznie codziennie, jeśli praca mi pozwala. Wracam z salonu koło 16, zjadam szybki obiad i idę pobiegać, albo po prostu się przejść. Dziś wybrałam to drugie.
Przechadzając się uliczkami Hyde Parku, słuchałam szumu drzew. Wiatr rozwiewał moje falowane włosy we wszystkie strony. Było już trochę zimno i zbierało się na deszcz. Ugh.. głupia pogoda.
Nucąc pod nosem "Little Things", rozglądałam się we wszystkie strony. Moją uwagę przykuła jakaś wysoka sylwetka zmierzająca w moją stronę. Zmarszczyłam brwi i zwolniłam kroku.
Ten ktoś szedł równie powoli, co ja. Głowę miał spuszczoną, mimo to, rozpoznałam go. Te same loki.. ta sama budowa ciała.. to on.. Harry.
Chyba był zamyślony, ponieważ przez przypadek na mnie wpadł. Nie wiem, dlaczego się nie odsunęłam.. przyciągnął mnie, jak magnez.
-Przepraszam. - rzucił, szybko podnosząc głowę i łapiąc moją rękę. Przeszył mnie lodowaty dreszcz.
-Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się. Kiedy mnie rozpoznał, również ukazał rząd swoich zębów.
-Znowu się spotykamy. - wymamrotał, przeczesując swoje włosy. Spojrzałam w jego oczy i zamarłam. Były krwisto czerwone!
-T..tak. - zająknęłam się. Jego przeszywający wzrok wypalał dziurę w mojej twarzy.
-Jeszcze raz i zapraszam cię na kawę. - obiecał, mrugając jednym okiem. Byłam spięta, ale zachichotałam.
-Cóż.. szykuj się, bo już niebawem spotkamy się ponownie. - zapewniłam z uśmiechem i odgarnęłam kosmyk swoich włosów. Zerknęłam z powrotem w jego tęczówki, ale tym razem były zielone. Co jest ze mną nie tak?! Może mi się przywidziało...
-Ach tak? Skąd ta pewność? - podniósł pytająco swoje brwi.
-Będę na waszym koncercie i prawdopodobnie spotkamy się jeszcze w garderobie. - wyjaśniłam. Był zdziwiony. -Spokojnie, nie jestem psychofanką. - uspokoiłam go.
-Nawet o tym nie pomyślałem. - palnął i ukazał swoje dwa dołeczki. -Więc.. do jutra? - przymrużył oczy, wyciągając do mnie swoją rękę.
-Mam nadzieję. - powiedziałam bez przemyślenia tego, a na jego malinowe usta wpłynął kolejny, piękny uśmiech. Ujęłam jego dłoń, a on niespodziewanie pochylił się lekko i przywarł do mojej ustami. Kolejny dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa. Wyprostował się i zabrał rękę. Oczy nadal miał zielone. Tak, to były zwidy.
-Dobranoc, księżniczko. - wymruczał, przez co moje policzki zaczęły piec.
-Dobranoc. - szepnęłam. Minęłam go, ruszając przed siebie. Po kilku sekundach, odwróciłam się i dostrzegłam, że on idzie w moje ślady. Natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji.
Wysiadłam z taksówki i stanęłam przed areną o2. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do wejść. Nie było łatwo. Co ja gadam? To była katastrofa! Przeciskałam się przez piszczące nastolatki. Ja rozumiem, że to są fanki i tak dalej, ale bez przesady. Uszy pękają.
Doszłam do jednego z wejść i dostrzegłam ochroniarza. Dziewczyny patrzyły na mnie, jak na idiotkę.
-Przepraszam! - powiedziałam głośno, zwracając na siebie jego uwagę.
-Tak? - uśmiechnął się. Wow. A myślałam, że "goryle" są oschłe.
-Lou Teasdale kazała panu przekazać, że mam być zaprowadzona do garderoby. - powiedziałam niepewnie. Skinął głową i pozwolił przejść. Z wielkim zdziwieniem to zrobiłam, a za sobą słyszałam szepty : "Kim ona jest?", "Nowa dziewczyna Hazzy?", "A może jakaś dziewczyna z teamu?" i wiele, wiele innych.
-Proszę tędy, panno Evans. - poinstruował miłym głosem. Zaraz! Skąd on wie, jak się nazywam?
Przeszliśmy przez dość długi korytarz i w końcu dotarliśmy do jakichś drzwi.
-Teraz powinna sobie pani poradzić. - oznajmił i otworzył przede mną metalową powłokę.
-Dziękuję. - posłałam mu uśmiech i weszłam do ogromnej sali. Stanęłam na środku i zdębiałam. Po mojej prawej stał Paul - menadżer chłopaków, po lewej siedziało całe 5SOS, a Zayn i Louis ganiali się po całym pomieszczeniu. W pewnym momencie, Mulat wylądował na podłodze, a ten drugi zaczął się pokładać ze śmiechu. Sama starałam się opanować, by nie pójść w ślady Lou.
-Diana Evans? - podszedł do mnie jakiś gościu ze słuchawką w uchu.
-Tak, to ja. - powiedziałam, a chłopaki, jak na rozkaz popatrzyli w moją stronę.
-Chodź ze mną. - rozkazał i wskazał ręką na kolejne drzwi. Minęliśmy jeszcze Nialla, który wyszedł z paczką chrupek.
Facet zapukał w drewnianą powłokę z napisem "GARDEROBA". Otworzył je, bez czekania na pozwolenie i wszedł do środka.
-Lou, Diana już jest. - powiedział do blondynki, która krzątała się przy wielkim stoliku. Tamta podniosła głowę i uśmiechnęła się szeroko.
-Świetnie, dzięki. - powiedziała i odprawiła go. -Jestem Louise. - podała mi swoją rękę.
-Wiem, uwielbiam cię. - oznajmiłam, ujmując jej dłoń i potrząsając nią lekko.
-A tam, bez przesady. - palnęła i ukazała rząd białych zębów. -Dobra! - klasnęła w dłonie, a ja aż podskoczyłam, co nie uszło jej uwadze. Zachichotała. -Jesteś gotowa? Musisz dziś przygotować całą piątkę. - wyjaśniła, patrząc na mnie ze współczuciem.
-Z miłą chęcią. - powiedziałam, odkładając na bok swoją torbę.
-Okej, to zaraz ich zawołam, a ty się rozglądnij. - rzuciła i opuściła pomieszczenie. Chyba byłam w raju. Ja miałam wystylizować swoich idoli.. Zawsze o tym marzyłam.
Westchnęłam i zaczęłam powoli przygotowywać sobie odpowiednie kosmetyki.
-A jednak nie blefowałaś. - usłyszałam głos za sobą. Przestraszona, upuściłam jeden z pudrów.
-Jezus! - pisnęłam, kładąc rękę na klatce piersiowej.
-Nie, to tylko ja, Harry. - wyszczerzył się przechodząc koło mnie i siadając na obrotowym krześle.
-Bardzo śmieszne. - fuknęłam. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma na sobie koszulki. Odgoniłam niepotrzebne myśli z głowy i zwróciłam się w jego stronę.
-Dobra. Dzisiaj ja się tobą zajmuję, więc musisz mnie słuchać. - uśmiechnęłam się, a on skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Ale jutro idziemy na obiecaną kawę. - postawił warunek. Przymrużyłam oczy.
-Okej. - wzruszyłam ramionami i starałam się brzmieć obojętnie. Pokręcił głową z dezaprobatą i ukazał swoje dołeczki.
Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam jego podbródek, przechylając głowę trochę do tyłu, po czym odgarnęłam jego loki. Przyglądał się mojemu skupieniu, kiedy dokładnie nakładałam puder. Przygryzł swoją wargę, wytrącając mnie na chwilę z równowagi. Miałam ochotę mu w tamtym momencie przywalić.
-Czemu się denerwujesz? - spytał nagle. Odchrząknęłam i zabrałam do ręki cień.
-Bo właśnie przygotowuję swojego idola. - odparłam, jeżdżąc pędzelkiem po jego policzku. Nałożyłam trochę za dużo, więc postanowiłam przetrzeć kciukiem. Kiedy położyłam swoją dłoń, on nagle ją chwycił. -Harry.. - szepnęłam, a on, jak wybudzony z transu, puścił ją. Trochę zbita z tropu, postanowiłam dokończyć swoją pracę.
Pod koniec nabrałam na palce trochę żelu i wsunęłam całą dłoń w loki Harrego. Zamruczał cicho i przymknął powieki, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Układałam je do góry, tak, jak on ma to w zwyczaju.
-Gotowe. - oznajmiłam, zadowolona z siebie.
-Dziękuję. - wymamrotał, a kiedy wstawał, mięśnie na jego brzuchu lekko się napięły. Dostrzegłam tam niemałą bliznę. Wyglądało, jak odbicie czyiś zębów. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam wzrok. Pewnie kolejne zwidy..
-Nie ma za co. - odparłam, starając się ukryć zmieszanie. -Możesz zaprosić tutaj Louisa? - spytałam.
-Jasne. - uśmiechnął się i wyszedł, a minutę później do pokoju wpadł Tomlinson.
-Woah, spokojnie. - zaśmiałam się. Podszedł do mnie nie pewnie.
-Ty jesteś zapewne Diana? - spytał, mrużąc oczy. Skinęłam głową.
-Tak. A teraz siadaj. - poprosiłam. Posłuchał mnie, a ja zaczęłam powtarzać czynności.
Po jakichś 30 minutach, kiedy kończyłam z Zaynem, wróciła Louise.
-Dziewczyno, świetnie się spisałaś. - pochwaliła mnie, a ja się wyszczerzyłam.
-Skończone. - powiedziałam do mulata. Wstał z krzesła.
-Dzięki. Jesteś świetna. - skomplementował, a ja oblałam się rumieńcem. Ugh.. nienawidzę tego.
-Bez przesady. - machnęłam ręką. Posłał mi ostatni uśmiech i wyszedł.
-Masz tę robotę. - palnęła blondynka. Stanęłam, jak wryta, a moja buzia się otworzyła.
-Poważnie? - spytałam, nie kryjąc zdziwienia.
-Tak. - odparła z szerokim uśmiechem.
-O Boże! - pisnęłam. -Dziękuję, nie zawiedziesz się. - zapewniłam ją.
-Mam nadzieję. - powiedziała i pomogła mi spakować rzeczy. -Możesz zacząć już od jutra? - spytała.
-Oczywiście, że tak. - rzuciłam, a ona skinęła głową.
-Cieszę się, że w końcu nie będę musiała się wszystkim zajmować. - oznajmiła, podchodząc do drzwi. -Chodź, zaraz koncert, a z tego co słyszałam, masz bilet. - wyszczerzyła się. Pokiwałam zamaszyście głową i wyszłam razem z nią.
-Ta..tak. Znaczy, podobno tak. - odparłam, zmieszana. Lou zachichotała.
-Cóż.. możemy to sprawdzić. Co powiesz na jutro po koncercie? - spytała, a ja nareszcie ruszyłam się z miejsca.
-Nie ma problemu. I tak tam będę. - powiedziałam, szczerząc się sama do siebie. Musiałam wyglądać komicznie.
-To świetnie. Jak wejdziesz na arenę, zgłoś się do najbliższego ochroniarza i powiedz, że ja kazałam zaprowadzić cię do garderoby. - poinstruowała. Właśnie wchodziłam do knajpy. Zobaczyłam Austina i pomachałam do niego z uśmiechem.
-Okej, a co jeśli mi nie uwierzy? - spytałam, podchodząc do stolika.
-Nie martw się o to. - uspokoiła. Wzruszyłam ramionami.
-Dobra. To jutro, tak? - upewniłam się.
-Tak. Do zobaczenia. - pożegnała się melodyjnie.
-Do zobaczenia. - powiedziałam równie entuzjastycznie. Usiadłam wygodnie i za chwilę poczułam, jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-Cześć, piękna. - wymruczał mój przyjaciel. Zachichotałam.
-Hej. - szepnęłam, odwracając głowę i cmokając go w policzek.
-Coś taka zadowolona? - spytał, mrużąc oczy i usadowił się na przeciwko mnie. Sięgnęłam do torebki.
-Patrz! - pisnęłam, pokazując mu bilet. Uśmiechnął się.
-Udało ci się. - stwierdził, a ja znów wyszczerzyłam się, jak małe dziecko i pokiwałam zamaszyście głową.
-Ale to nie wszystko. - palnęłam. Zmarszczył brwi, czekając na wyjaśnienia. -Teraz dzwoniła do mnie ich stylistka i powiedziała, że mam stawić się jutro w ich garderobie, bo dostała numer z firmy, w której składałam papiery i podobno jestem niezła. - wyjaśniłam na jednym wydechu, żywo gestykulując rękoma.
-Woah. - rzucił z szeroko otwartymi oczami. Przytaknęłam. -Dobra. Co chcesz? - spytał, podnosząc się z miejsca.
-To co zwykle. - odparłam i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech. Pokiwał głową z dezaprobatą i odchodząc, poczochrał mi włosy. Założyłam jeden kosmyk za ucho i wtedy rozległ się dzwonek, informujący o przybyciu nowego klienta. Mimowolnie zerknęłam w tamtym kierunku.
-Dzień dobry. - odezwał się lekko zachrypnięty głos i jakby wyczuł czyjś wzrok na sobie, bo przekręcił głowę i popatrzył na mnie. Zamarłam. To był Harry Styles! TEN Harry Styles! Uśmiechnął się zniewalająco, po czym złożył swoje zamówienie.
-O Boże.. - wymamrotałam, wachlując się ręką. Za dużo rewelacji, jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo. Odebrał swoją kawę i lody, a kiedy był już przy drzwiach, jeszcze raz na mnie spojrzał. Jedyne co zdążyłam zauważyć, to niebezpieczny błysk w jego oku.
-Halo! Diana! - krzyknął Austin, wymachując przede mną łyżeczką.
-Och.. - szepnęłam, wybudzając się z transu. -Przepraszam, zamyśliłam się. - tłumaczyłam, odbierając od niego kawę i ciastko, a na moje policzki wpłynął zdradziecki rumieniec.
-Jasne. - palnął z zawadiackim uśmieszkiem, po czym wrócił na swoje miejsce. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem, zajmując się tą pysznością przede mną.
~*~
Wieczorem wybrałam się na spacer. Robię tak praktycznie codziennie, jeśli praca mi pozwala. Wracam z salonu koło 16, zjadam szybki obiad i idę pobiegać, albo po prostu się przejść. Dziś wybrałam to drugie.
Przechadzając się uliczkami Hyde Parku, słuchałam szumu drzew. Wiatr rozwiewał moje falowane włosy we wszystkie strony. Było już trochę zimno i zbierało się na deszcz. Ugh.. głupia pogoda.
Nucąc pod nosem "Little Things", rozglądałam się we wszystkie strony. Moją uwagę przykuła jakaś wysoka sylwetka zmierzająca w moją stronę. Zmarszczyłam brwi i zwolniłam kroku.
Ten ktoś szedł równie powoli, co ja. Głowę miał spuszczoną, mimo to, rozpoznałam go. Te same loki.. ta sama budowa ciała.. to on.. Harry.
Chyba był zamyślony, ponieważ przez przypadek na mnie wpadł. Nie wiem, dlaczego się nie odsunęłam.. przyciągnął mnie, jak magnez.
-Przepraszam. - rzucił, szybko podnosząc głowę i łapiąc moją rękę. Przeszył mnie lodowaty dreszcz.
-Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się. Kiedy mnie rozpoznał, również ukazał rząd swoich zębów.
-Znowu się spotykamy. - wymamrotał, przeczesując swoje włosy. Spojrzałam w jego oczy i zamarłam. Były krwisto czerwone!
-T..tak. - zająknęłam się. Jego przeszywający wzrok wypalał dziurę w mojej twarzy.
-Jeszcze raz i zapraszam cię na kawę. - obiecał, mrugając jednym okiem. Byłam spięta, ale zachichotałam.
-Cóż.. szykuj się, bo już niebawem spotkamy się ponownie. - zapewniłam z uśmiechem i odgarnęłam kosmyk swoich włosów. Zerknęłam z powrotem w jego tęczówki, ale tym razem były zielone. Co jest ze mną nie tak?! Może mi się przywidziało...
-Ach tak? Skąd ta pewność? - podniósł pytająco swoje brwi.
-Będę na waszym koncercie i prawdopodobnie spotkamy się jeszcze w garderobie. - wyjaśniłam. Był zdziwiony. -Spokojnie, nie jestem psychofanką. - uspokoiłam go.
-Nawet o tym nie pomyślałem. - palnął i ukazał swoje dwa dołeczki. -Więc.. do jutra? - przymrużył oczy, wyciągając do mnie swoją rękę.
-Mam nadzieję. - powiedziałam bez przemyślenia tego, a na jego malinowe usta wpłynął kolejny, piękny uśmiech. Ujęłam jego dłoń, a on niespodziewanie pochylił się lekko i przywarł do mojej ustami. Kolejny dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa. Wyprostował się i zabrał rękę. Oczy nadal miał zielone. Tak, to były zwidy.
-Dobranoc, księżniczko. - wymruczał, przez co moje policzki zaczęły piec.
-Dobranoc. - szepnęłam. Minęłam go, ruszając przed siebie. Po kilku sekundach, odwróciłam się i dostrzegłam, że on idzie w moje ślady. Natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji.
*Dzień później*
Wysiadłam z taksówki i stanęłam przed areną o2. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do wejść. Nie było łatwo. Co ja gadam? To była katastrofa! Przeciskałam się przez piszczące nastolatki. Ja rozumiem, że to są fanki i tak dalej, ale bez przesady. Uszy pękają.
Doszłam do jednego z wejść i dostrzegłam ochroniarza. Dziewczyny patrzyły na mnie, jak na idiotkę.
-Przepraszam! - powiedziałam głośno, zwracając na siebie jego uwagę.
-Tak? - uśmiechnął się. Wow. A myślałam, że "goryle" są oschłe.
-Lou Teasdale kazała panu przekazać, że mam być zaprowadzona do garderoby. - powiedziałam niepewnie. Skinął głową i pozwolił przejść. Z wielkim zdziwieniem to zrobiłam, a za sobą słyszałam szepty : "Kim ona jest?", "Nowa dziewczyna Hazzy?", "A może jakaś dziewczyna z teamu?" i wiele, wiele innych.
-Proszę tędy, panno Evans. - poinstruował miłym głosem. Zaraz! Skąd on wie, jak się nazywam?
Przeszliśmy przez dość długi korytarz i w końcu dotarliśmy do jakichś drzwi.
-Teraz powinna sobie pani poradzić. - oznajmił i otworzył przede mną metalową powłokę.
-Dziękuję. - posłałam mu uśmiech i weszłam do ogromnej sali. Stanęłam na środku i zdębiałam. Po mojej prawej stał Paul - menadżer chłopaków, po lewej siedziało całe 5SOS, a Zayn i Louis ganiali się po całym pomieszczeniu. W pewnym momencie, Mulat wylądował na podłodze, a ten drugi zaczął się pokładać ze śmiechu. Sama starałam się opanować, by nie pójść w ślady Lou.
-Diana Evans? - podszedł do mnie jakiś gościu ze słuchawką w uchu.
-Tak, to ja. - powiedziałam, a chłopaki, jak na rozkaz popatrzyli w moją stronę.
-Chodź ze mną. - rozkazał i wskazał ręką na kolejne drzwi. Minęliśmy jeszcze Nialla, który wyszedł z paczką chrupek.
Facet zapukał w drewnianą powłokę z napisem "GARDEROBA". Otworzył je, bez czekania na pozwolenie i wszedł do środka.
-Lou, Diana już jest. - powiedział do blondynki, która krzątała się przy wielkim stoliku. Tamta podniosła głowę i uśmiechnęła się szeroko.
-Świetnie, dzięki. - powiedziała i odprawiła go. -Jestem Louise. - podała mi swoją rękę.
-Wiem, uwielbiam cię. - oznajmiłam, ujmując jej dłoń i potrząsając nią lekko.
-A tam, bez przesady. - palnęła i ukazała rząd białych zębów. -Dobra! - klasnęła w dłonie, a ja aż podskoczyłam, co nie uszło jej uwadze. Zachichotała. -Jesteś gotowa? Musisz dziś przygotować całą piątkę. - wyjaśniła, patrząc na mnie ze współczuciem.
-Z miłą chęcią. - powiedziałam, odkładając na bok swoją torbę.
-Okej, to zaraz ich zawołam, a ty się rozglądnij. - rzuciła i opuściła pomieszczenie. Chyba byłam w raju. Ja miałam wystylizować swoich idoli.. Zawsze o tym marzyłam.
Westchnęłam i zaczęłam powoli przygotowywać sobie odpowiednie kosmetyki.
-A jednak nie blefowałaś. - usłyszałam głos za sobą. Przestraszona, upuściłam jeden z pudrów.
-Jezus! - pisnęłam, kładąc rękę na klatce piersiowej.
-Nie, to tylko ja, Harry. - wyszczerzył się przechodząc koło mnie i siadając na obrotowym krześle.
-Bardzo śmieszne. - fuknęłam. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma na sobie koszulki. Odgoniłam niepotrzebne myśli z głowy i zwróciłam się w jego stronę.
-Dobra. Dzisiaj ja się tobą zajmuję, więc musisz mnie słuchać. - uśmiechnęłam się, a on skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Ale jutro idziemy na obiecaną kawę. - postawił warunek. Przymrużyłam oczy.
-Okej. - wzruszyłam ramionami i starałam się brzmieć obojętnie. Pokręcił głową z dezaprobatą i ukazał swoje dołeczki.
Wzięłam głęboki wdech i chwyciłam jego podbródek, przechylając głowę trochę do tyłu, po czym odgarnęłam jego loki. Przyglądał się mojemu skupieniu, kiedy dokładnie nakładałam puder. Przygryzł swoją wargę, wytrącając mnie na chwilę z równowagi. Miałam ochotę mu w tamtym momencie przywalić.
-Czemu się denerwujesz? - spytał nagle. Odchrząknęłam i zabrałam do ręki cień.
-Bo właśnie przygotowuję swojego idola. - odparłam, jeżdżąc pędzelkiem po jego policzku. Nałożyłam trochę za dużo, więc postanowiłam przetrzeć kciukiem. Kiedy położyłam swoją dłoń, on nagle ją chwycił. -Harry.. - szepnęłam, a on, jak wybudzony z transu, puścił ją. Trochę zbita z tropu, postanowiłam dokończyć swoją pracę.
Pod koniec nabrałam na palce trochę żelu i wsunęłam całą dłoń w loki Harrego. Zamruczał cicho i przymknął powieki, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Układałam je do góry, tak, jak on ma to w zwyczaju.
-Gotowe. - oznajmiłam, zadowolona z siebie.
-Dziękuję. - wymamrotał, a kiedy wstawał, mięśnie na jego brzuchu lekko się napięły. Dostrzegłam tam niemałą bliznę. Wyglądało, jak odbicie czyiś zębów. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam wzrok. Pewnie kolejne zwidy..
-Nie ma za co. - odparłam, starając się ukryć zmieszanie. -Możesz zaprosić tutaj Louisa? - spytałam.
-Jasne. - uśmiechnął się i wyszedł, a minutę później do pokoju wpadł Tomlinson.
-Woah, spokojnie. - zaśmiałam się. Podszedł do mnie nie pewnie.
-Ty jesteś zapewne Diana? - spytał, mrużąc oczy. Skinęłam głową.
-Tak. A teraz siadaj. - poprosiłam. Posłuchał mnie, a ja zaczęłam powtarzać czynności.
Po jakichś 30 minutach, kiedy kończyłam z Zaynem, wróciła Louise.
-Dziewczyno, świetnie się spisałaś. - pochwaliła mnie, a ja się wyszczerzyłam.
-Skończone. - powiedziałam do mulata. Wstał z krzesła.
-Dzięki. Jesteś świetna. - skomplementował, a ja oblałam się rumieńcem. Ugh.. nienawidzę tego.
-Bez przesady. - machnęłam ręką. Posłał mi ostatni uśmiech i wyszedł.
-Masz tę robotę. - palnęła blondynka. Stanęłam, jak wryta, a moja buzia się otworzyła.
-Poważnie? - spytałam, nie kryjąc zdziwienia.
-Tak. - odparła z szerokim uśmiechem.
-O Boże! - pisnęłam. -Dziękuję, nie zawiedziesz się. - zapewniłam ją.
-Mam nadzieję. - powiedziała i pomogła mi spakować rzeczy. -Możesz zacząć już od jutra? - spytała.
-Oczywiście, że tak. - rzuciłam, a ona skinęła głową.
-Cieszę się, że w końcu nie będę musiała się wszystkim zajmować. - oznajmiła, podchodząc do drzwi. -Chodź, zaraz koncert, a z tego co słyszałam, masz bilet. - wyszczerzyła się. Pokiwałam zamaszyście głową i wyszłam razem z nią.
-----------------------------------------------------
No cześć! :)
No to mamy pierwszy rozdział.
Cieszę się, że spodobał Wam się prolog. Mam nadzieję, że jedynka również Wam się spodoba.
Dziękuję za 16 miłych komentarzy. :3
Mam nadzieję, że tutaj też tyle ich będzie.
Kocham Was. xx @luv_myy_harreh
Mam zaległości.
OdpowiedzUsuńMusze zaktualizować listę moich ulubionych blogów,a ten zamieścić na pierwszym miejscu.
ijewdijweam niesamowite! Zazdroszczę ci talentu! Jesteś zajebista,gdybym ja potrafiła tak pisać...yh,rozmarzyłam się.
Czekam na kolejny,dodaj prroooszęęę szybko ;-;
Nie potrafię się już doczekać!
@ellen_my_queen
Przecudowny !! Już kocham te opowiadanie <3 czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuń@JuliaKlove1D
Tak jak napisałam na tt no po prostu się popłakałam nwm dla czego, tak jakoś.. dziewczyno to jest zajebiste ^^ pisz dalej i dalej <3 udało mi się skomentować. SUKCES xx @lovkikofkiZiall
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste masz super pomysł na swojego bloga pisz szybko 2rozdzial bo nie umiem sie doczekać
OdpowiedzUsuń@Hania_Horan ;)
awww no i dodałaś wkońcu! nawet nie wiesz jak się cieszę <3
OdpowiedzUsuńnie no rozdział zajebisty, nie myślałam że to wszystko sie tak szybko potoczy. znaczy nie spodziewałam sie że już w 1 rozdziale Diana spotka Hazze :))
no ale mnie zaskoczyłaś :) pisz następny rozdział, weny kochanie <3
@luv_my_zayn
Cześć. Przepraszam, że dopiero teraz wpadam, ale mam nadzieje, że mnie zrozumiesz. Na usprawiedliwienie mam oczywiście szkołę i naukę. Dobra już się nie tłumaczę, obiecuję się poprawić przy kolejnym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Pisze rewelacyjnie. Czyta się wszystko strasznie płynnie i przyjemnie. Ani przez moment się nie męczyłam, czy nie znudziłam. Niesamowite. Akcja trzyma mnie w napięciu do ostatnich słów. Oby tak dalej. Tempo jest też w miarę przyjemne. Mam nadzieje, że nie będziesz zbędnie przeciągać ani też lecieć ;) Wiem, że trudno trafić w ten idealny rytm, ale liczę, że ci się uda to zrobić. Postać głównej bohaterki jest bardzo ciekawa. Podoba mi się, że nie pokazujesz jej nam całej na tacy tylko spokojnie powoli ją poznajemy. To o wiele bardziej ciekawe.
Harry? Kurde on też przykuwa uwagę i to znacznie. Ma w tym opowiadaniu niesamowitą aurę w okół siebie.
Kurde czemu to się skończyło tak szybko? Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział!
Informuj mnie i to rozkaz!
@Real_Paradiise x
Boże ajefdnjfcsjchndw to takie piękne. Chyba marzenie każdej z nas. K.O.C.H.A.M ♥
OdpowiedzUsuń@szalona_ja
Ktoś tu ma talent *_*.
OdpowiedzUsuńKochanie jesteś naprawdę świetna w tym pisaniu.To jak opisujesz uczucia bohaterów i te wszystkie wydarzenia robią naprawdę ogromne wrażenie.Wszyscy tutaj zgromadzeni czekamy na ciąg dalszy,który mam nadzieję pojawi się jak najprędzej <3
+
zapraszam do siebie.
http://please-stay-strong.blogspot.com/
Woow na prawdę się wciągnęłam haha.
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś postać Harrego tak fajnie go sobie wyobraziłam mrrah :D
Już się nie mogę doczekać kolejnego :*
http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/
Przepraszam za opóźnienie, ale wiesz jak jest. Olimpiada i inne gówna. Mniejsza o to. Nareszcie mogę napisać komentarz :D Rozdział pierwszy, więc w sumie niewiele mogę powiedzieć. Uuuup co z tego, że znam całą historię. Pomińmy to. Więc rozdział zajebisty cnie? Kumasz o co mi chodzi. Nie wiem co napisać. Muszę chyba czytać więcej książek, żeby znać więcej słów do opisania czegoś. Więc czekam na drugi :D
OdpowiedzUsuń@dreamingunivers
mmmmmm *.* mam smaka na 2 :D świetny jak i poprzednie blogii <33 czekamy na next :*
OdpowiedzUsuńAdsadflndlnd, przede wszystkim - co za idealny wygląd bloga! Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. *_*
OdpowiedzUsuńNatomiast fabuła tylko sprawiła, że chciałam zostać na dłużej. Świetnie opisani bohaterowie, to zaciekawia. Pierwszy rozdział jest po prostu idealny! Już wiem, że polubię główną bohaterkę, a Harry też intryguje. Bardzo mi się podoba. <3
Czekam na kolejny. :D
http://undead-fanfiction.blogspot.com/
Jejciu już to kocham! *.*
OdpowiedzUsuńMasz talent! I to wielki! <3
Pisz szybko kolejny rozdział, bo ja tutaj nie wytrzymam ;)
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
oh świetnie !
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą historią !
Zabieram się za dwójkę ! *-*
@blue_eyes_9