*Harry's P.O.V*
Starałem się nie panikować i po części mi to wychodziło, ale problemem była świadomość, że w Nowym Jorku też są wampiry. I zapewne już wiedzą. Dlatego, zawsze, kiedy opuszczaliśmy hotel, zabieraliśmy ze sobą kilku zaufanych ochroniarzy. Wiedzieli o nas. Sami byli istotami nie z tej ziemi, więc łatwiej im było nas ochronić.
-Gotowa? - spytałem, opierając się o framugę drzwi prowadzących do łazienki. Diana stała przed lustrem, idealnie podkreślając rzęsy.
-Jeszcze chwilę. - rzuciła. Zaśmiałem się, kręcąc głową z dezaprobatą. Podszedłem bliżej, kładąc dłonie na biodrach dziewczyny i złożyłem mokry pocałunek na odkrytej skórze ramienia.
-Wiesz, że jesteś piękna bez makijażu? - spytałem, trącąc nosem o jej szyję, gdzie od razu pojawiła się gęsia skórka.
-Przestań mnie rozpraszać. - mruknęła ostro, ale zaraz w odbiciu zobaczyłem jej piękny uśmiech.
-Kocham cię. - szepnąłem. Powtarzałem jej to w kółko. Obiecałem sobie, że będę czekał. Tak długo, aż w końcu usłyszę to samo z jej ust.
Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy mocno ją przytuliłem. Lubiłem czuć, że jest przy mnie. Żadna kobieta jeszcze nigdy tak bardzo nie zawróciła mi w głowie. A miałem ich wiele.
-Gotowa. - oznajmiła, po czym szybko odwróciła się twarzą do mnie, by chwilę później złożyć na moich ustach krótki pocałunek. Chciała szybko się odsunąć, ale niestety miałem inne plany. Chwyciłem ją w pasie, unosząc lekko do góry, dzięki czemu usiadła na kancie umywalki. Wpiłem się w jej usta, a ona wplątała palce w moje loki, masując skórę głowy. Mruknąłem z zadowolenia, co wywołało u niej uśmiech.
-Długo jesz... ops. - usłyszałem rozbawiony głos za sobą. Z oporem odsunąłem się od Diany, odwracając głowę. W drzwiach stał zadowolony Niall.
-Czego? - spytałem, nie ukrywając rozdrażnienia. Irlandczyk od razu spoważniał.
-Jezu, stary, bez spiny. Chciałem tylko spytać, czy idziecie. - wytłumaczył, unosząc ręce w obronnym geście. Westchnąłem poirytowany, stawiając zarumienioną brunetkę na ziemi.
-Już idziemy. - oznajmiłem. Skinął głową i zaraz go nie było. Swój wzrok przeniosłem z powrotem na dziewczynę. -Poszedł sobie. - mruknąłem, całując ją w głowę. Podniosła ją chwilę później, by na mnie spojrzeć. Na jej policzkach widniały pokaźne rumieńce. Musnąłem jej usta ostatni raz, po czym chwyciłem za rękę i wyciągnąłem z pokoju.
-Już myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziecie. - jęknął Louis, podnosząc się z kanapy.
-No to, niespodzianka. - wypaliłem, wywracając oczami. Machnął ręką i ruszył do wyjścia.
Tak jak się spodziewaliśmy, przed hotelem była masa fotoreporterów, z których połowa nie była ludźmi. Skąd to wiedziałem? Zapach.
Otoczeni przez ochroniarzy, wyszliśmy z budynku. Trzymałem dłoń Diany, nie puszczając nawet na sekundę.
-Harry! - pisk dotarł do moich uszu. Odwróciłem głowę i ujrzałem młodą dziewczynę. Jej oczy były zaszklone, a na twarzy piękny, szeroki uśmiech. Ukazałem swoje zęby, zatrzymując się.
-Stój obok mnie. - rzuciłem w kierunku swojej dziewczyny, po czym podszedłem do nastolatki. Kiedy tylko złapałem długopis, który wystawiała w moją stronę, po jej policzku spłynęło kilka łez. -Nie płacz, Aniołku. - wymamrotałem, obejmując ją.
-Dziękuję, kocham cię. - szepnęła, a kiedy się odsunąłem, rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Ja również cię kocham. - powiedziałem, składając dla niej autograf na kartce, by chwilę później jej go podać i zostać popchniętym przez jednego z ochroniarzy. Warknąłem poirytowany, ale nic nie powiedziałem.
Odgłosy robionych zdjęć sprawiały, iż miałem ochotę wrócić do pokoju i spędzić tam cały dzień. Niestety, obowiązki wzywały.
-No to, niespodzianka. - wypaliłem, wywracając oczami. Machnął ręką i ruszył do wyjścia.
Tak jak się spodziewaliśmy, przed hotelem była masa fotoreporterów, z których połowa nie była ludźmi. Skąd to wiedziałem? Zapach.
Otoczeni przez ochroniarzy, wyszliśmy z budynku. Trzymałem dłoń Diany, nie puszczając nawet na sekundę.
-Harry! - pisk dotarł do moich uszu. Odwróciłem głowę i ujrzałem młodą dziewczynę. Jej oczy były zaszklone, a na twarzy piękny, szeroki uśmiech. Ukazałem swoje zęby, zatrzymując się.
-Stój obok mnie. - rzuciłem w kierunku swojej dziewczyny, po czym podszedłem do nastolatki. Kiedy tylko złapałem długopis, który wystawiała w moją stronę, po jej policzku spłynęło kilka łez. -Nie płacz, Aniołku. - wymamrotałem, obejmując ją.
-Dziękuję, kocham cię. - szepnęła, a kiedy się odsunąłem, rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Ja również cię kocham. - powiedziałem, składając dla niej autograf na kartce, by chwilę później jej go podać i zostać popchniętym przez jednego z ochroniarzy. Warknąłem poirytowany, ale nic nie powiedziałem.
Odgłosy robionych zdjęć sprawiały, iż miałem ochotę wrócić do pokoju i spędzić tam cały dzień. Niestety, obowiązki wzywały.
*Diana's P.O.V*
Stojąc obok Harry'ego, przyglądałam mu się uważnie. Czułam się dziwnie. Miałam wrażenie, że jestem obserwowana. W sumie, to prawda, ale nie chodziło o to. Czułam się tak, jakbym zaraz miała zostać porwana. I wtedy zdałam sobie sprawę, dlaczego.
-Bądź ostrożna. - szepnął ktoś, przechodząc obok mnie. Te dwa słowa dosłownie mną wstrząsnęły. Raptownie złapałam dłoń Harry'ego, dając mu znak, że chcę stamtąd iść. Odwrócił głowę, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
-Co się stało? - spytał, przyglądając mi się. Potrząsnęłam głową, prosząc niemo, byśmy wsiedli do samochodu. Zgodził się na to. Pożegnał się szybko, a po chwili już byliśmy w drodze do studia.
-Powiesz mi teraz, o co chodziło? - Harry złapał moją dłoń, sprowadzając mnie tym samym na ziemię. Uporczywie wpatrywałam się w widoki za oknem, ignorując jego pytanie. Gdybym powiedziała, że nie byłam przerażona, skłamałabym. Byłam cholernie przerażona. A wszystko to podjudzało echo odbijające się w mojej głowie :
-Powiesz mi teraz, o co chodziło? - Harry złapał moją dłoń, sprowadzając mnie tym samym na ziemię. Uporczywie wpatrywałam się w widoki za oknem, ignorując jego pytanie. Gdybym powiedziała, że nie byłam przerażona, skłamałabym. Byłam cholernie przerażona. A wszystko to podjudzało echo odbijające się w mojej głowie :
Bądź ostrożna. Bądź ostrożna. Bądź ostrożna.
Zagryzłam wargę, powstrzymując łzy cisnące się do oczu. Harry ścisnął mocniej moją dłoń, a ja nie czekając dłużej, wtuliłam się w jego ciało, dając upust emocjom. Cichy szloch wydobył się z moich ust.
-Diana.. Skarbie.. - zielonooki szeptał, składając czułego całusa na moim czole. W sumie, to nie wiem, dlaczego tak zareagowałam. Bałam się, to pewne. -Wszystko będzie dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi, słyszysz? - z łatwością odsunął mnie od siebie, podnosząc mój podbródek. Spojrzałam w jego poczerniałe oczy.
-On powiedział, żebym była ostrożna.. kto to był? - spytałam, jąkając się. Chłopak westchnął, sadzając mnie na swoich kolanach.
-To prawdopodobnie był posłaniec twojego taty. - odparł spokojnie, zakładając pasmo moich włosów za ucho. Zesztywniałam.
-J..jak to posłaniec mojego taty? - wydukałam, a moje ręce zaczęły drżeć.
-Twój ojciec jest przewodniczącym Rady Wampirów. Nie wie, że jesteś jego córką, ale podejrzewa, że wiesz o nas. - tłumaczył. Moje serce biło coraz szybciej. -Liam planuje jechać do Włoch w przyszłym tygodniu. - dodał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Po co do Włoch? - spytałam, odgarniając jednego zagubionego loka z jego czoła.
-Powiedzieć mu, że cię odnalazł. - powiedział, uśmiechając się lekko. Dłonią otarł moje policzki, a ja przymknęłam oczy, pod wpływem jego dotyku. Zachichotał cicho. Nic nie powiedziałam, tylko znowu się w niego wtuliłam.
~*~
Przyznam, że byłam zmęczona. Właśnie wróciliśmy do hotelu. Niby nic nie robiłam, ale spędziłam w studio 12 godzin.
-Dobranoc wszystkim. Jeśli obudzicie mnie przed 8, pozabijam was. - ostrzegł Niall, ledwo przebierając nogami.
-A ja mu pomogę. - dodał Louis i zniknął w swojej sypialni.
-Pobudka o 9 i żadnego gadania. - zarządził Liam. Przewróciłam oczami.
-Ty na prawdę jesteś taki, jak mówią. - zauważyłam, chichocząc cicho. Zmrużył na mnie oczy, wyginając kąciki ust ku górze.
-Cisza. - mruknął, po czym zamknął się w swoim pokoju. Westchnęłam, zdejmując szpilki. Czegoś mi brakowało. Okręciłam się wokół własnej osi, szukając wzrokiem kędzierzawego chłopaka.
-Harry? - odezwałam się. Nic. Jakby wyparował. Cała reszta już pewnie leżała w swoich łóżkach, a ten zniknął. -To nie jest śmieszne. - powiedziałam, czując budujący strach. Powoli i na palcach skierowałam się do naszej sypialni. Oglądałam się na wszystkie strony, jakby to miało coś pomóc.
-Harry? - odezwałam się. Nic. Jakby wyparował. Cała reszta już pewnie leżała w swoich łóżkach, a ten zniknął. -To nie jest śmieszne. - powiedziałam, czując budujący strach. Powoli i na palcach skierowałam się do naszej sypialni. Oglądałam się na wszystkie strony, jakby to miało coś pomóc.
Ostrożnie pchnęłam drzwi, wychylając głowę poza nie. Światło było zgaszone, więc to tylko podjudzało mój strach.
-Bu. - usłyszałam koło swojego ucha. Pisnęłam dość głośno, podskakując. Melodyjny śmiech wydostał się z ust Harry'ego. Odwróciłam się w jego stronę i pięściami zaczęłam okładać go po klatce piersiowej.
-Zwariowałeś?! - piszczałam, oddychając szybko. -Chcesz, żebym zeszła na zawał? - spytałam, a ten przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Jesteś słodka. - zamruczał i chwytając mnie w pasie, uniósł do góry po to, by za chwilę ułożyć na łóżku. Moja prawa ręką wciąż znajdowała się w okolicach serca. Cholera, biło, jak oszalałe.
-A ty jesteś głupi. - fuknęłam. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki i ukucnął przed moimi kolanami.
-Idę szybko pod prysznic. - oznajmił, zakładając kosmyk moich włosów za ucho. -Będziesz tutaj, kiedy wrócę? - spytał, a ja wywróciłam oczami.
-Oczywiście, że tak. - palnęłam. Podniósł się na równe nogi, a po chwili pochylił się lekko do przodu i złożył na moim czole czuły pocałunek.
-Kocham cię. - mruknął, po czym odszedł w kierunku łazienki. Tak bardzo chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale... nie byłam pewna. Wiem, że on mówił to szczerze. Iskierki w jego oczach udowadniały to w każdym stopniu.
Zdjęłam marynarkę z ramion i położyłam się na miękkim materacu. "Kocham cię" - to tak pięknie brzmiało w jego ustach. Zawsze, kiedy go widzę, czuję ciepło na sercu. Kiedy się uśmiecha, moje tętno przyśpiesza. A kiedy patrzy w moje oczy, rozpływam się. Czy to można nazwać miłością?
Nagle, wielkie dłonie wylądowały na moich biodrach. Uśmiechnęłam się mimowolnie, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę.
-O czym myślisz? - spytał cicho, kładąc się obok mnie. Jego piękne szmaragdowe tęczówki wlepione były w moją twarz.
-O tobie. - szepnęłam, przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze.
-Powiedz mi, jak to możliwe? - palnął nagle, kompletnie zbijając mnie z tropu.
-Co takiego? - zmarszczyłam nos, a on zachichotał.
-To, że tak cudowna kobieta jest przeznaczona takiej bestii, jak ja. - odparł poważnym tonem. I wtedy poczułam malutkie ukłucie w klatce piersiowej. Usiadłam, nie spuszczając z niego wzroku.
-Nie jesteś bestią. - pokręciłam głową. -Jesteś wspaniałą istotą. Co z tego, że czasami masz swoje wybuchy? To normalne. - zatrzymałam się na moment. -Dla mnie jesteś idealny. - wyszeptałam, czując jak mały ciężar spada z moich ramion. Ale Harry nic nie powiedział. Patrzył tylko na mnie, przełykając ślinę. Oblizał swoje różowe wargi po to, by chwilę później złączyć je z moimi. Posadził mnie na swoich kolanach, dzięki czemu rozwarłam usta, a on od razu to wykorzystał. Wplątałam palce w jego loki, delikatnie masując skórę głowy. Jego dłonie wylądowały pod moją koszulką, wywołując na ciele gęsią skórkę.
Jednak w porę się opamiętał i odsunął od siebie, opierając się czołem o moje.
-Kocham cię. - powiedział, patrząc w moje oczy. Zagryzłam dolną wargę.
-T..też cię kocham. - wydukałam, mając nadzieję, że nie robię źle.
@hazzsunshine
-Bu. - usłyszałam koło swojego ucha. Pisnęłam dość głośno, podskakując. Melodyjny śmiech wydostał się z ust Harry'ego. Odwróciłam się w jego stronę i pięściami zaczęłam okładać go po klatce piersiowej.
-Zwariowałeś?! - piszczałam, oddychając szybko. -Chcesz, żebym zeszła na zawał? - spytałam, a ten przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Jesteś słodka. - zamruczał i chwytając mnie w pasie, uniósł do góry po to, by za chwilę ułożyć na łóżku. Moja prawa ręką wciąż znajdowała się w okolicach serca. Cholera, biło, jak oszalałe.
-A ty jesteś głupi. - fuknęłam. Uśmiechnął się, ukazując dołeczki i ukucnął przed moimi kolanami.
-Idę szybko pod prysznic. - oznajmił, zakładając kosmyk moich włosów za ucho. -Będziesz tutaj, kiedy wrócę? - spytał, a ja wywróciłam oczami.
-Oczywiście, że tak. - palnęłam. Podniósł się na równe nogi, a po chwili pochylił się lekko do przodu i złożył na moim czole czuły pocałunek.
-Kocham cię. - mruknął, po czym odszedł w kierunku łazienki. Tak bardzo chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale... nie byłam pewna. Wiem, że on mówił to szczerze. Iskierki w jego oczach udowadniały to w każdym stopniu.
Zdjęłam marynarkę z ramion i położyłam się na miękkim materacu. "Kocham cię" - to tak pięknie brzmiało w jego ustach. Zawsze, kiedy go widzę, czuję ciepło na sercu. Kiedy się uśmiecha, moje tętno przyśpiesza. A kiedy patrzy w moje oczy, rozpływam się. Czy to można nazwać miłością?
Nagle, wielkie dłonie wylądowały na moich biodrach. Uśmiechnęłam się mimowolnie, kiedy odwrócił mnie w swoją stronę.
-O czym myślisz? - spytał cicho, kładąc się obok mnie. Jego piękne szmaragdowe tęczówki wlepione były w moją twarz.
-O tobie. - szepnęłam, przejeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze.
-Powiedz mi, jak to możliwe? - palnął nagle, kompletnie zbijając mnie z tropu.
-Co takiego? - zmarszczyłam nos, a on zachichotał.
-To, że tak cudowna kobieta jest przeznaczona takiej bestii, jak ja. - odparł poważnym tonem. I wtedy poczułam malutkie ukłucie w klatce piersiowej. Usiadłam, nie spuszczając z niego wzroku.
-Nie jesteś bestią. - pokręciłam głową. -Jesteś wspaniałą istotą. Co z tego, że czasami masz swoje wybuchy? To normalne. - zatrzymałam się na moment. -Dla mnie jesteś idealny. - wyszeptałam, czując jak mały ciężar spada z moich ramion. Ale Harry nic nie powiedział. Patrzył tylko na mnie, przełykając ślinę. Oblizał swoje różowe wargi po to, by chwilę później złączyć je z moimi. Posadził mnie na swoich kolanach, dzięki czemu rozwarłam usta, a on od razu to wykorzystał. Wplątałam palce w jego loki, delikatnie masując skórę głowy. Jego dłonie wylądowały pod moją koszulką, wywołując na ciele gęsią skórkę.
Jednak w porę się opamiętał i odsunął od siebie, opierając się czołem o moje.
-Kocham cię. - powiedział, patrząc w moje oczy. Zagryzłam dolną wargę.
-T..też cię kocham. - wydukałam, mając nadzieję, że nie robię źle.
---------------------------------------------
Dzień dobry! :)
Udało mi się dokończyć rozdział.
Co myślicie?
Nie za szybko to wszystko?
Tak w ogóle, dziękuję za 20 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
sjbiuasjdbosaujbosad *o*
Jesteście cudowni <3
FSJBAOFASJBFOASUFBOSA <3
On jest tak bardzo idealny...
Aha! I widzicie nowy szablon?
Cudowny, nie? ;3
Zrobiła go @Birden004.
Jest świetna!
I mała prośba..
Jeśli zmieniacie username na tt, poinformujcie o tym, ok? :)
Dzięki. x
Cóż...
Czekam na szczere opinie :)
Kocham Was. xx